piątek, 17 sierpnia 2012

Kwiatki, kwiatki, kwiatki / Flowers everywhere

 "Po co ci kolejna rzecz w kwiatki?" zapytała koleżanka. Jak to po co? Do doniczkowych nie mam fartownej ręki, ciętych mi żal, to sobie chociaż na ubraniu ponoszę do syta. A do tego wzór z tuniki pasuje do wnętrza butów, dlatego ją kupiłam ;-)
Hop w kąt, gdzie nie wieje wiatr, pięć minut zanim fotograf popędzi na mecz, a tu ktoś się zjawa. Niejeden ktoś, a dwa ktosie. Oboje grubi na potęgę, bo pies z przejedzenia, a kotka spodziewa się dzieci. Obawiamy się, że pokaźnej gromady, bo brzuch jej sterczy nadzwyczajnie.

tunika - Top Secret, kardigan - C&A









środa, 15 sierpnia 2012

Miłośnicy gór / Mountains lovers

 
Już 1 lipca mieliśmy okazję pobyć nad polskim morzem przez 6 dni. Ja, siostra z mężem, pewna Ruda i pięcioro naszych dzieciaków. Niestety, pogoda nie dopisała, bo przez chwilę było tak:

a potem już tylko tak:
 ...wobec czego spędzaliśmy dni głównie na pogryzaniu ziaren słonecznika i długich przedwieczornych spacerów plażą.
Za to pod koniec lipca, gdy pojawił się w domu Tato i Mąż w jednym, pogoda zrekompensowała nam tamte bure dni i mogliśmy cieszyć się pobytem w Karpaczu.
W pierwszym dniu, gdy dojechaliśmy późnym popołudniem i znaleźliśmy kwaterę, pospacerowaliśmy tylko po miasteczku w celu rozeznania w terenie.

Głównym celem była Królowa Karkonoszy czyli Śnieżka, którą to postanowił zdobyć nasz sześciolatek. Przypominam, że w zeszłym roku wszedł na Trzy Korony, ale teraz czekało go trudniejsze zadanie, bo i góra wyższa, i rodzice wybrali bardzo ambitną trasę, czyli długi niebieski szlak spod świątyni Wang.

Ponieważ nie chcieliśmy przesadnie sforsować Maćka, zeszliśmy tylko na Wielką Kopę, stamtąd zjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym, a okazała się to przyjemność z dreszczykiem emocji i do tego tania.
 Na dole mieliśmy jeszcze siły pohasać po skałkach Dzikiego Wodospadu:


środa, 1 sierpnia 2012

Coś nowego, coś starego / Something new, something old


Nie zaszalałam na letnich wyprzedażach, nic a nic. Jedynie spódniczkę sobie przywiozłam (Camaieu) i miałam ją namiętnie eksploatować, między innymi z „siatą” z poprzedniego postu, ale od razu upaprałam jedząc pierogi z jagodami matczynego wyrobu. Zdążyłam bluzkę tę białą założyć, co to ma z pięć lat, a już w momencie zakupu nie była nowa. Sandałki płaskie, bo i pieszo śmigałam i na rowerze, spódnicę mając  wówczas w miejscu paska.
Uwaga mojego brata (bezcenna) : Wyglądasz jak niedokończona wielkanocna pisanka. (???)

I haven’t gone crazy on summer sales, I’ve just brought one skirt and was going to wear it for a long time, but immediately stained it with home-made dumplings. I wore it once, with the five years old white top, got from a second-hand. No heels on my feet, as I walked and cycled on that day, having the skirt almost around my waist.