czwartek, 27 września 2012

Smerfny hit

W temacie zmian życiowych - już nie mieszkam trzy minuty drogi od miejsca pracy, ale cztery kilometry. Póki co, korzystam z ładnej pogody i staram się codziennie jeździć rowerem, ale że dbam o wrażliwe zatoki, to można mnie zobaczyć często w opasce, a od dziś - uwaga uwaga - w czapce ala smerfetka, przed którą wzbraniałam się latami. Cóż, kobieta zmienną jest ;-)


Torebkę Castella to już chyba połowa miasta nosi, ale nie przeszkadzało mi się w nią zaopatrzyć jeszcze w wakacje. Z tym że noszę ją, w przeciwieństwie do innych (Joanno), na długim pasku, bo w swej obrzydliwej praktyczności lubię mieć wolne ręce, a już zwłaszcza gdy jadę na rowerze z koszykiem pełnym zakupów.

środa, 19 września 2012

Rajtuzy sobie kupiłam

Tak, zakup czterech par kolorowych rajstop to dobry powód do stworzenia nowego posta. Lubię takie gatki, bo dzięki nim spódnice i sukienki skromnej długości nie wyglądają tak wyzywająco jak przy cienkich cielistych. Torba służy jako rekwizyt, bo trochę za toporna do noszenia na co dzień, ale nie zamierzam się jej pozbywać. Ba, po kilkunastu latach wydobyłam ją z czeluści zagrzybionej szafy i oddałam do gruntownego czyszczenia. Jest to pamiątka po moich koleżankach z czasów liceum, których już praktycznie nie widuję.



niedziela, 9 września 2012

Prościej się nie da

Jestem, jestem. Rzadko buszuję po internecie, z różnych powodów, ale staram się zaglądać do Was, moje Obserwatorki, bo lubię wiedzieć co się dzieje w Waszych światkach. U mnie ostatnio bardzo intensywnie, miniony tydzień zleciał jak dzień. Wiele się zmieniło, o czym będę wspominać w postach, kiedy już uda mi się wejść w tryby regularnego blogowania.
Przez całe wakacje mój aparat był nieczynny, co mnie skutecznie zniechęcało do fotografowania i pisania. Sądziłam, że w jego naprawie pomogą mi życzliwi ludzie, jednak pomyliłam się co do ich nastawienia do mojej osoby. Musiałam poczekać na bohatera w postaci  mojego męża, który przybył z niezbędnymi śrubokręcikami i wymienił ukruszony bagnet. Oto i mój aparat jest już znów ze mną. Dopóki go drugi raz nie upuszczę :-D
Zdjęcia z rodzinnego spaceru w tę słoneczną niedzielę. Popełniłam tu karygodny błąd i założyłam rajstopy do sandałek, bo nie chcę jeszcze przywoływać jesieni pełnym obuwiem, a jednak mi odnóża marzną. Gdyby kto chciał taką dzianinową bluzkę, to w Reserved wiszą. 





 Pamiętacie, jak w styczniu chwaliłam się najpiękniejszym prezentem mojego życia - działką budowlaną? Powoli powstaje na niej mały dom dla naszej trójki. Niestety, to już nie jest prezent!