Łezka się w oku kręci, bo muszę się pożegnać na jakiś miesiąc z moim fotografem, a to oznacza, że czas namówić do współpracy mojego synka. Należy się tu wkrótce spodziewać dziwnych ujęć i poobcinanych części ciała, bo nowy fotograf ma zaledwie 5 lat. Może za parę dni uda mi się „zatrudnić” mojego męża, ale on robi zdjęcia nie lepsze od syna…
Słoneczko dziś wyszło, można pospacerować, chociaż tyle człowiek ma z wakacji…
Pożegnać chciałam się też z wysłużonymi sandałami, ale nieomal wyciągnęłam je z kosza, bo zrobiło mi się ich żal. Są takie „babcine”, kupione za grosze choć skórzane, no i niesamowicie wygodne.
It’s time to say goodbye to my photographer who is leaving for a month. I have to ask my five- year-old son to be my new photographer. In a few days time I will try to “hire’ my husband, but his photos aren’t better than my son’s...
I was going to say goodbye to my worn out sandals, but I couldn’t. They are so old-fashioned and comfortable!
|
bag - borrowed from my little niece, ring - a gift |
|
blouse - Atmosphere, jeans - Only |
|
sandals - Deichmann |
|
My photographer, sacrificing his life... |