Wrodzone umiłowanie do robienia na przekór powstrzymało mnie przed dodaniem postu z życzeniami świątecznymi. Mogę zapewnić, że wszystkim życzę dobrze, nie tylko w okresie świątecznym.
W obecnej godzinie wszyscy zapewne raczą się smakołykami i wgapiają w kolorowo migoczące pudło, podobnie zresztą jak ja i moi chłopcy (i ten mały i ten duży oglądają właśnie dobranockę). Oderwałam się na chwilę od tych czynności, żeby skrobnąć tu coś i nie pozwolić blogowi umrzeć.
Szczerze, wolę kilkudniowy okres przedświątecznych przygotowań niż same święta, bowiem w ciągu tych dwu dni ilość spożywanych dóbr jest odwrotnie proporcjonalna do wysiłku fizycznego, a mnie to po prostu męczy! Nie żebym była zapobiegliwą gosposią, której przygotowania polegają na kompletnym zatraceniu się w sprzątaniu i gotowaniu aż do samozadowolenia i samo zadręczenia. Odnajduję przyjemność w wybieraniu i przystrajaniu drzewka:
W tym roku drzewko pod sufit, a to na naszym metrażu czyste szaleństwo! |
Tworzeniu makaronowo-styropianowych choinek:
Wyprodukowaliśmy 3, dwie już rozdane a ostatnia nawet nie uwieczniona. |