Obawialiśmy się że te "jajka" pozostaną z nami do Wielkanocy...
We were worried they could stay like this until Easter.
W styczniu znów zabrakło prądu na kilka godzin. Synek wtedy łaskawie mi czytał.
When electricity's gone, my son is willing to read.
"Ratunku!" - w kąpieli grzeczna, ale bardzo nieszczęśliwa.
She's a good girl while bathing, but so unhappy!
Zaraz po powrocie z miasta z nowym kubkiem sprawdzam, jak smakuje w nim kawa.
Immediately after buying a new mug I check whether coffee tastes good in it.
Lektura lutego - smutna rzeczywistość lat 80 opisana z takim humorem, że mimo wszystko człowiek uśmiecha się bez ustanku.
The book of the February - bought and read.
Jako kompletna gadżeciara nie mogłam się oprzeć nawet psiej misce...
I couldn't resist buying this bowl.
Mój dom powoli zamienia się w galerię prac Dziurki - tu galeryjka magnesów na lodówce.
My house is full of Dziurka's works - here the magnetic ones on the fridge.
środa, 26 lutego 2014
niedziela, 23 lutego 2014
Ścierka w wersji eleganckiej / A posh version of the cloth
Moja bura ścierka z kolorowymi nitkami robiła dziś za niedzielny elegancki pulowerek, w parze z dzianinową spódnicą, co to wszystkie pozimowe kilogramy obejmie.
Zniecierpliwiony ośmiolatek za obiektywem plus pies spragniony zabawy równa się niezbyt udane zdjęcia. Lepszych, niestety, w najbliższym czasie nie przewiduję.
This time I put on the shaggy blouse together with a kind of ellegant skirt and I went to church.
I wish the pics were better, but they were taken by my eight years old son and we couldn't get rid of the omnipresent dog.
Zniecierpliwiony ośmiolatek za obiektywem plus pies spragniony zabawy równa się niezbyt udane zdjęcia. Lepszych, niestety, w najbliższym czasie nie przewiduję.
This time I put on the shaggy blouse together with a kind of ellegant skirt and I went to church.
I wish the pics were better, but they were taken by my eight years old son and we couldn't get rid of the omnipresent dog.
środa, 19 lutego 2014
W pokoju dziennym / In the living room
The most happy plant of all that I was given.
Walentynkowy bukiet już usechł, ale zdążyłam poczuć wiosnę.
The Valentine's bunch is already dead, but it brought some spring into my life.
Z dzioba koliber, z gabarytów spasiony gołąb.
A humming bird or what?
Rudego kota z Zakopanego już znacie. Przeszedł operację doklejania łapki i myszki. Winny się nie znalazł.
The cat's already been broken and fixed. There is no one to be blamed!
Dzban teoretycznie dostałam "na nowe mieszkanie", a faktycznie to wcześniej go wysępiłam.
The jug isn't just a gift - I begged for it!
Przynajmniej połowa ramek jeszcze nie zapełniona. Nie mogę się zdecydować, które zdjęcia zasługują na wyróżnienie.
There are many frames without pictures. I cannot decide which photos to pick.
Talerz nadal do kupienia w Home&You. Z 39zł na 11,99zł to ja rozumiem.
Pierwsze zdjęcie "poślubne" i zapomniana świeczka-choinka nietknięta do tej pory.
Our first photo "just-after-marriage".
wtorek, 18 lutego 2014
Światowy kot
Co prawda Światowy Dzień Kota minął, ale Tofik ma swoje święto codziennie. Nie pamiętam, żebym poznała kiedykolwiek tak leniwego kocura jak on. Kuzynka próbowała kiedyś uwiecznić dzień z jego życia i oto co jej wyszło:
I've never met as lazy cat as my mum's Tofik! Once my cousin decided to photograph his day and this is what she's got:
Jeśli myślicie, że nocą łowi myszy, to się mylicie, bo jeszcze się tą pracą nie zhańbił. Włóczęgostwo wychodzi mu świetnie i chyba bójki też, co widać po odrapanym nosie. Wypadek samochodowy już zaliczył, przez co na jego ogonie widnieje spora wyrwa w sierści, w sam raz na zawiązanie kokardki. Kiedy tylko go widzę, obiecuję sobie w duchu, że zrobię mu taki przykry psikus, za te wszystkie niewyłapane myszy. Kokardka będzie wściekle różowa!
Even at night he doesn't hunt mice! He prefers fighting other male cats, hence his hurt nose. He's also had a car accident and lost some of hair on the tail, in which place I would see a beautiful pink bow.
P.S. O Tofiku wspomniałam na prośbę pewnego Anonima.
niedziela, 16 lutego 2014
Pole, łyse pole / The field
Tak bardzo podobało mi się bezkresne przyżółkłe pole ze stadkiem saren w oddali (na zdjęciu się nie załapały), że poprosiłam o kilka ujęć na nim, mimo zimnego wiatru. Bluzka i marynara z łatami już były, nowość stanowią buty, ale te w zbliżeniu kiedy indziej. Kupiłam je pod wpływem kuzynki i nie żałuję. Zabawne są.
I liked the vast yellow field so much, that I asked my hubby to take a few pictures of me on it, although the wind was quite harsh.. There were some deer in the distance, but they aren't visible in the frame. I bought the shoes under my cousin's influence and I think they are funny. I'll show some close-ups some other day.
I liked the vast yellow field so much, that I asked my hubby to take a few pictures of me on it, although the wind was quite harsh.. There were some deer in the distance, but they aren't visible in the frame. I bought the shoes under my cousin's influence and I think they are funny. I'll show some close-ups some other day.
Gol!
Zdjęcie nieszczególnie piękne ani wyraźne, ja z mętnym spojrzeniem, ubiór nie zasługujący na większą uwagę (poza koszulą - bawełna, która się nie gniecie!). Jednak dzień ten był dla mnie wyjątkowo ważny. Przeżyłam najbardziej stresujące chwile swojego życia i nie wiem, czy wygrałam wojnę, ale bitwę na pewno. Reszta w cudzych rękach. Myślę, że skoro jest mi już lżej na duszy, posty zaczną się pojawiać częściej.
These are not any special outfit pics, but the day on which they were taken was the most stressful day of my life. I've won a battle, the rest isn't in my hands. We'll see if we won the war... I think I'll write more often now.
These are not any special outfit pics, but the day on which they were taken was the most stressful day of my life. I've won a battle, the rest isn't in my hands. We'll see if we won the war... I think I'll write more often now.
czwartek, 6 lutego 2014
Thursday remix
Tego typu posty najbardziej lubię u pewnej młodej rysowniczki, ale ona może robić je regularnie, bo ma mnóstwo postów z tym samym elementem stroju. U mnie remixy skromne i w charakterze "zapchajdziury".
niedziela, 2 lutego 2014
Mróz, ścierka i prezent od żuczka
Zima trochę nas rozczarowała, bo tutaj nie sypnęła śniegiem, jedynie ścięła mrozem. Nie rezygnowaliśmy z codziennych spacerów wokół jeziorka, a nawet moje meteopacie ciało i dusza lepiej czuły się w minusowych temperaturach niż teraz, gdy znów szarość i plucha.
Pulowerek o wyglądzie szmaty do podłogi poprzetykanej kolorową nitką dzielnie mnie grzał w te mrozy, a kulki utoczone przez żuczka gnojarka nie ziębiły w szyję (zimą unikam z tego względu biżuterii). No dobra, korale z lnu kupiłam już dawno, ale nie mogłam się oprzeć temu porównaniu.
Pulowerek o wyglądzie szmaty do podłogi poprzetykanej kolorową nitką dzielnie mnie grzał w te mrozy, a kulki utoczone przez żuczka gnojarka nie ziębiły w szyję (zimą unikam z tego względu biżuterii). No dobra, korale z lnu kupiłam już dawno, ale nie mogłam się oprzeć temu porównaniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)