czwartek, 21 listopada 2013

Wyglądać jak Dan Smith



Widzieliście teledysk do piosenki "Pompeii"?  Właśnie do fryzury frontmena zespołu Bastille porównałam swoje nowe włosy, opisując je mężowi (jak możecie się domyślić, niezbyt uszczęśliwionemu moją metamorfozą). Dobrze, że pani Iwona nie pofolgowała bardziej swojej fantazji, bo wyglądałabym jak ta amerykańska gwiazdka, co robi karierę dyndając goła na metalowej kuli (ciekawe, czy „wilka” złapała?). Właściwie moja fryzura mnie śmieszy, a nie martwi, bo od kiedy mam krótkie pióra, nie boję się eksperymentów. 

Na zmianę fryzury złożyło się kilka faktów.

·         Zawsze zazdrościłam sterczącej grzywki Ance.

·         Pewnego dnia wpadłam do pracy z rozwianym włosem czyli grzywką do góry i usłyszałam komplement, który mnie zastanowił. Pomyślałam, że pora zwalczyć „czołowe” kompleksy i zadrzeć „zasłonę” do góry.

·         Pani La Mome dodała filmik z  fryzurową inspiracją, która mnie zaciekawiła i zmotywowała do zapuszczania włosów inaczej - czyli „od góry”.

·         Po prostu chce się zmian, zwłaszcza takich odpowiadających obrazowo temu, co aktualnie dzieje się w życiu kobiety.









sobota, 16 listopada 2013

Promuję się

Co prawda nie zależy mi na zbytnim rozgłosie (dziękuję moim miłym obserwatorkom za to, że wiernie czytają i oglądają moje wypociny!), ale wyróżnienie od Panny Lili przyjmę z przyjemnością i postaram się sprostać wymaganiom zabawy.
“Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana blogom o niewielkiej liczbie obserwatorów, więc pomaga w ich promocji. Odebraniem nagrody jest odpowiedzenie (we wpisie na swoim blogu) na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Zatem do pracy, najpierw odpowiem na pytania:



1 Dlaczego założyłaś bloga i nadal go prowadzisz?
Moje pobudki były błahe: miałam akurat sporo wolnego czasu, a że w przeszłości prowadziłam przez wiele lat pamiętnik, pomyślałam, że wrócę do niego w trochę innej formie.
2. Jakie były Twoje założenia na początku blogowej działalności, co chciałaś osiągnąć i jaki kształt mu nadać?
Nie miałam absolutnie żadnych założeń. Pomyślałam „Co będzie, to będzie”.
3. Co dziś byś zmieniła w swoim blogu?
Życzyłabym sobie lepszych zdjęć, ale rzadko mam pod ręką mojego brata, który „czuje bazę”.
4. Czy masz jakieś wyzwanie związane z blogiem? Jakie?
Tak sobie idę z prądem, kompletnie bez ambicji.
5. Jak widzisz swój blog za 10 lat?
Myślę, że niewiele się zmieni, chyba że ja zmieniłabym się w jakikolwiek sposób .
6. Czy chciałabyś prowadzić blog tylko do jakiegoś momentu życia czy też już nie wyobrażasz sobie życia bez bloga?;)
Ja naprawdę nic nie planuję i trudno mi cokolwiek przewidzieć.
7. Podaj link do Twojego własnego ulubionego wpisu.
http://grumpygreenmonkey.blogspot.com/2012/11/wspomnienie-lata-czyli-aktorka-i.html
8. Dlaczego jest on Twoim ulubionym?
Ponieważ na pierwszy rzut oka zdjęcia były beznadziejne (robione starą cyfrówką), ale po wrzuceniu ich na Picasa wyszło coś ciekawego. Poza tym podrapałam się niemiłosiernie na ściernisku i było to spore poświęcenie z mojej strony ;-)
9. Jakiego typu blogi odwiedzasz i co w nich cenisz?
Cenię naturalność . Jestem tam, gdzie autorki blogów nic nie udają i nie polują na nowych obserwatorów, komentarze i kliknięcia w celu zarobkowym.
10. Czy jakiś blog był bezpośrednią inspiracją do założenia swojego? Jeśli tak to jaki?:)
Inspiracją to może za dużo powiedziane, ale Ryfka Sztywniara wywołała uśmiech na mojej twarzy i pomyślałam „Też chcę”.
11. Jaką książkę poleciłabyś na długie jesienne i zimowe wieczory?
Na takie wieczory zamiast książki polecam obejrzeć horror – od razu zrobi Wam się cieplej! ;-)


Przy wymyślaniu własnych pytań trochę ściągnęłam z Lili:


1.       Jakie były początki Twojego bloga?
2.       Czy w prowadzeniu bloga przyświeca ci jakiś cel?
3.       Czy rodzina i znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga?
4.       Czy jest ktoś, kto cię wyjątkowo wspiera w tej działalności?
5.       Czy spotkałaś się z jakąkolwiek krytyką twojego bloga i jak ona na ciebie wpłynęła?
6.       Podaj link do twojego ulubionego posta.
7.       Dlaczego ten post jest twoim ulubionym?
8.       Jakie blogi z reguły cenisz?
9.       Czy masz wyjątkowy, najulubieńszy blog?
10.   Czy myślisz o tym, żeby poszerzyć jakoś swoją blogerską działalność?
11.   Czego życzyłabyś innym blogerkom?



Proszę również o wybaczenie te kobietki, które nie przepadają za "łańcuszkami" i zrozumiem, jeśli nie przyłączą się do zabawy. Mimo to nominuję je, bo bardzo lubię i nie zwracam uwagi na to, ilu obserwatorów i jaką popularność zdobyły.

http://dziurka.blogspot.com/
http://ruda-goinginside.blogspot.com/
http://www.szpiegowsky.pl/
http://e-fectyinspiracji.blogspot.com/
http://rozmaitosci.blogspot.com/
http://abcabcabc82.blogspot.com/2013/11/czern-i-bez.html
http://angua-lair.blogspot.com/
 http://buka90.blogspot.com/
http://laviolettee.blogspot.com/
http://turkusowykwiat.blogspot.com/
http://viosna000.blogspot.com/

  A tu historie w stylu buziak (fuj!) od Luli i takie tam:





kurtka - Allegro


Co prawda nie mam już swojego wybiegu, ale mogę suchą nogą dotrzeć do domu:


poniedziałek, 11 listopada 2013

Krócej. Lepiej?

Przyznam, że tę spódnicę niewiele nosiłam przez ostatnie dwa lata. Być może dlatego, że dwie koleżanki Joanny skutecznie mi ją obrzydziły, bo marudziły, że długość nie ta, i że na co dzień się nie nadaje. Tak tak, gołąbeczki, pamiętam co mówiłyście! Spódnicę skróciłam już dawno, ale dopiero co wyciągnęłam ją z lamusa i mam trochę pomysłów na nią. Czy teraz bardziej Wam się podoba?




piątek, 8 listopada 2013

Szmaciarsko

Ostatnimi czasy za najlepsze sklepy z odzieżą uważam lumpeksy. Lokalne sklepiki i sieciówki oferują tak marną jakość za niemałą cenę, że aż nie chce mi się tam zaglądać, bo a nuż wyjdę z nic nie wartym kawałkiem materiału, który po trzech praniach będzie się nadawał jedynie do noszenia po domu. Porządne markowe ciuchy nie na moją kieszeń, poza tym tak prędko nudzą mnie nowe rzeczy, że z chęcią wyrzucam zużyte. Byleby były nabyte za naprawdę atrakcyjną cenę. Przyznam, że z wygody sięgam w lumpeksach po rzeczy na wieszakach, już wycenione. Może i zapłacę więcej, ale przynajmniej nie mam poczucia zmarnowanego czasu - na przerzucanie góry szmat w poszukiwaniu jednej perełki. Wiem, taka zdobycz ogromnie cieszy, ale pozostawiam te przyjemności młodszym i obdarzonym większym zapałem. 
Nie wstydźmy się przyznać - wszyscy zaglądamy do lumpeksów!

 Futrzastą kamizelę już widziałyście pod wiatrakiem - Atmosphere. Sweter Peacocks z tuniką ze zdjęć poniżej też już debiutował na jednodniowej wycieczce, z której chyba nie mam zdjęć...
 Nawet zimą kupuję letnie rzeczy, a już tych sandałków New Look nie potrafiłam sobie odmówić. Sukienka również Peacocks.
 Kolejna bluzka czy tunika w kwiatki - nigdy za wiele! Atmosphere.
 I torebka "od Mateusza", która z daleka pachniała luksusową skórą i mówiła"weź mnie, nawet jeśli nie będziesz mnie nosić".
Kiedy wróci mi chęć na ubieranki, zaprezentuję się w powyższych rzeczach, bo póki co, dżinsy ze swetrem i tumiwisizm.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Trzy miesiące

Tyle dokładnie jest z nami Lula i przez ten czas zmieniła się diametralnie. Czy wyładniała, to kwestia sporna, bo mąż twierdzi, że jak najbardziej, a ja wolałam tamto małe, łyse, uszate stworzonko. W każdym razie spojrzenie zostało bez zmian.
Miała być psem podwórkowym, a zagnieździła się na stałe pod naszym dachem. Miała pilnować domu, a szczeka tylko na koty, konie i odkurzacz. Miała być mała, ale urosło jej się trochę więcej i musimy odstąpić jej budę innemu psu.

Chce być wszędzie tam, gdzie my, nawet jeśli wiąże się to ze strachem przed wysokością. 

 Nie przepada za jazdą samochodem, no ale jeśli wziąć ją na kolanka, to bardzo chętnie.

 W lesie też już z nami była, w okresie uśpienia kleszczy (ale znów się pobudziły przez tę pogodę).

Czasem stara się pomagać, np. "nosząc" drewno na opał.

Pierwszorzędnie łapie też muchy i jest bardzo zawiedziona, że nie latają już po pierwszym pacnięciu (tu czeka na ich zmartwychwstanie).
 
Obecnie jest na etapie gubienia zębów i sierści, obie sprawy niezbyt przyjemne. Na razie ma na sumieniu cztery pary kapci i jedną parę obuwia sportowego, a dom można odkurzać bez przerwy.

sobota, 2 listopada 2013

Yeti pod wiatrakiem

Zimowe popołudnie. Dystyngowana dama wychodzi na spacer w futrze i spotyka na ulicy członka Greenpeace.
- Jak pani nie wstyd nosić futro zdarte z żywych norek??
- To nie norki, to poliestry.
- A czy pani wie, ile poliestrów musiało oddać życie, żeby pani miała futro?!













Wczorajsza pogoda sprzyjała założeniu moich "poliestrów", a że już wystarczająco dzięki nim i obcasom rzucałam się w oczy, całość w neutralnych brązach (taki kamuflaż, trochę nieskuteczny).
Wiatrakowi za rok stuknie setka, i chociaż co roku mijamy go w drodze na cmentarz, dopiero wczoraj zakradliśmy się zrobić kilka zdjęć telefonem.