W każdym razie nie moim - otula je męski sweter z dużą zawartością wełny. Dobrze się sprawdza na rowerze, którym to śmigam codziennie do pracy i jeszcze trzy razy w tygodniu na zajęcia dodatkowe syna. Dziennie robię od 8 do 20km i wcale, ale to wcale nie jest mi zimno, a nawet się porządnie nie raz zgrzeję. Efekt uboczny - bardziej płaski brzuch i lepszy kształt nóg, także polecam wszystkim, którzy nie boją się październikowych chłodów.
Na pewno zauważyliście, że ostatnio nic innego nie robię, tylko się ubieram... No tak, kieracik trwa. Tym bardziej miło mi było wyrwać się choć na chwilę w góry. Nic to, że jechaliśmy 6 godzin w jedną stronę. Nic to, że zdążyłam tylko dojść na Halę Gąsienicową, zjeść szarlotkę w schronisku i już uciekałam na dół, na umówioną godzinę odjazdu autokaru. Jesienna przebieżka po górach to wspaniała odskocznia od codzienności, a oscypki z żurawiną nigdy mi się nie znudzą. Zdjęć zdążyłam zrobić też tylko parę, i to kieszonkowym aparatem, ale są.
Wraca człowiek z pracy, ledwie pedałami obraca, za uszami wciąż myśli obowiązkowe. A tu nagle: - Gdybym miał rower, pojechałbym za panią! Szkoda tylko, że szczerość komplementu wątpliwa, bo i pan mocno zawiany. Dla równowagi "komplement" młodszego brata, rzucony w trakcie rozmowy. - Ale przyznaj, całkiem się jeszcze twoja stara siostra trzyma, no nie? - No... - Czasem się nawet za mną oglądają. - Bo wysoka jesteś.
ring- Artelioni
top - George (sh), pants - Greenpoint, shoes - Acord
To już ostatnie zdjęcia z serii "ciepło mi". Żegnajcie, sandałki! Żegnajcie, nagie pęciny! Wczoraj po raz pierwszy napaliłam w piecu. Jesienny ziąb króluje.