Do tych butów widzę właśnie takie zestawy, więc jest podobnie do tego, co ostatnio. Mamusia odradza mi cienkie sukienki z obawy o moją pupę i nerki, i nie wierzy, że jest mi ciepło. Sweterek rzeczywiście grzeje, a tylko do łokci, bo tak lubię najbardziej. Przypadkiem sukienka też ma rękaw ¾, więc spotkała mnie pełnia szczęścia. Obie rzeczy miały wylądować na Allegro, ale dałam im szansę i założyłam w kolejną sobotę na wsi.
A poniżej efekt naszych prac plastycznych. Maciek w zeszłym tygodniu znów walczył z infekcją w domu, więc wymyślaliśmy sobie zajęcia. Zbieramy kartonowe rurki po papierze toaletowym i ręcznikach papierowych, a potem coś z tego tworzymy, tzn. Maciek wymyśla, tato skleja, a potem mama i syn ozdabiają. Był już czołg i rakieta, tym razem wybór padł na wiatrak, który stanął na podwórku. Podwórko najpierw było zielone, ale spadł śnieg i ubraliśmy choinki, a nawet zrobiliśmy bałwana. Wszystko z rzeczy znalezionych na poczekaniu w domu, także uruchamiamy wyobraźnię. I jest zabawa!
A warm sweater or cardigan plus a light dress underneath are what I prefer with these boots. My mum is worried about my bottom and kidneys, she doesn’t believe I’m warm. Maybe except my elbows, but I don’t care as I love this length of sleeves. Perfect happiness! I was going to sell these clothes via Internet but I’ve changed my mind and given them a second chance.
And below the effect of our crafts. As my son was fighting against an illness last week, we had plenty of time sitting at home. We’ve made a windmill from the cardboard rolls taken out of toilet paper and kitchen towels. First our “yard” was green, but then snow fell and we’ve made a snowman and decorated two Christmas trees. Everything we used was found at home, we just had to use our imagination. It’s so fun!
P.S Przy okazji szkielet Stefan dostał oczy.
P.S Stefan the skeleton was given his first eyes.