poniedziałek, 2 marca 2015

A mnie jest szkoda zimy / I wish it was snowy winter

Narażam się Wam tym postem, wiem to doskonale, ale nie robię tego, aby się podroczyć. Oczywiście z radością powitałam przebiśniegi w ogródku mamy (mój nadal łysy) i mocne promienie słońca, które tylko czekają, żeby upstrzyć mnie brązowymi kropkami. Jednak musi przemówić przez mnie ukryte dziecko, które płacze nad tym, że mijająca zima nie rozpieściła nas białym puchem. Śnieg widzieliśmy raptem 8 dni. Liczyłam skrupulatnie! W efekcie nasze ferie były takie jak ubiegłoroczne:


Już tyle lat nie widzieliśmy porządnej warstwy śniegu, więc postanowiliśmy przywołać wspomnienia z dzieciństwa i choć na weekend pojechać w góry. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w Polanicy Zdrój nie zastaliśmy upragnionej śnieżnej zimy! Przyszło nam podróżować dalej, do Zieleńca, gdzie w końcu natura ucieszyła mnie tak bardzo, że aż kręciłam filmy z ośnieżonymi czapami drzew w roli głównej. I głównie filmy.


Naszym celem było rozsmakowanie się w narciarstwie. Mąż dzielnie przypiął deski, ale jak szybko je przywdział, tak szybko oddał.



Mieliśmy nadzieję, że Maciek połknie narciarskiego bakcyla tak, jak to się stało w przypadku łyżew, ale gdzie tam! Było dobrze na początku, gdy ciocia dawała pierwsze wskazówki, ale lekcja z instruktorem to zaciśnięte zęby i myśl o szybkim zakończeniu męczarni. Wolał podziwiać stare narty na ścianach lokali.



Za to na sankach moi chłopcy bawili się tak pysznie, że sama miałam ochotę dołączyć, ale słońce zaszło, zrobiło się wietrznie i zimno, także musieliśmy wracać, mając w planach kolejny przyjazd następnego dnia. Tymczasem aura zrobiła nam psikusa i sypnęła na biało także w Polanicy.






Natomiast droga do Zieleńca stała się niebezpieczna i chociaż Maciek miał wykupioną kolejną lekcję, już tam nie wróciliśmy. Możecie sobie wyobrazić jego radochę! I mój żal, bo planowałam porządną sesję zdjęciową z urokami natury. Trudno, może za rok... Nakarmiliśmy polanickie kaczki resztą chleba i pojechaliśmy do domu. 




Zima "przyjechała" tuż za nami i pozwoliła Maćkowi utoczyć bałwana, ale przeżył on tylko dobę.
I jak tu nie tęsknić za śniegiem?


17 komentarzy:

  1. Zieleniec ... Znam znam !!!! W tych rejonach mieszkała moja prababcia , z widokiem na śnieżnik :):)
    No my w tym roku łyżwy , na przyszłoroczne ferie planujemy narty z pannami , mam nadzieje ze z większa dla nich przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkać tam - marzenie!
      Dla Maćka pierwsze kroki są zawsze trudne, tak było w przypadku łyżew i roweru- płacz i rezygnacja. Ten typ tak ma ;-)

      Usuń
  2. też chcę zimę~!

    im długo trwa zima, tym dłużej mogę trzymać rolki w szafie i upierać się, że jeszcze nie ma sezonu rolkowego ;-)
    u mnie tak jakoś sezonu na rolki nie było od kilku lat ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze radzę - sprzedaj rolki ;-D

      Usuń
    2. nienienienie, moje rolki nie są na sprzedaż!

      zresztą, cyklicznie bronię je przed wyniesieniem do piwnicy, bo domyślam się, że tam to już całkiem umarną biedne w kąciku, i obiecuję że naprawdę zacznę znowu rolkować ;-)

      Usuń
    3. Ileż można obiecywać? :-D

      Usuń
  3. Oj narazasz mi sie, narazasz...;);) Ja tam absolutnie za sniegiem nie tesknie! Co najwyzej moge podziwiac te "biale" fotki z waszego pobytu w gorach - o jak tam pieknie....! A teraz wiosne poprosze;)
    Usciski. Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czary-mary, niech wiosna u Ciebie nastanie!
      A ja chyba zimę przywołałam niechcący, w nocy spadł śnieg.

      Usuń
  4. W Zieleńcu byłam parę razy, ale nie zimą.. Za to mąż mój z wojskiem jeżdził tam na nartach:D
    Super fotki! A jak patrzę na tę pierwszą, to jakbym mojego Maćka widziała! Bo on zawsze taki brudny z dworu przychodził:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima czy nie - na pewno urokliwe miejsce!
      Ja w takim razie jestem mamą nadwrażliwą, bo nigdy moje dziecko nie miało szansy tak się cudnie upaprać :-)

      Usuń
    2. hahaha :D mój się tak upaprał i ze mną, i beze mnie - ma dar do tego:D

      Usuń
  5. Fajna wycieczka:) Mnie tam do śniegu nie ciągnie, ani na narty:) Ale dzieciakom moim, by się podobało poszaleć na śniegu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do nart też nie! Nie będę się na starość łamać ;-) Ale sanki obsługiwać lubię i umiem :-)

      Usuń
  6. Ja w tym roku właściwie ni edoświadczyłam zimy. Nawet gdy zdarzył się dzionek z opadami śniegu, to gdy wychodziłam z pracy już go nie było. Mimo, ze najbrdziej lubię wiosnę to troszkę szkoda mi tych prawdziwych zim z błękitnym niebem, pięknym słońcem, skrzypiącym pod butami śniegiem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie wystarczy tyle śniegu, ile było do tej pory. Teraz już czekam tylko na wiosnę. ;) Ale zdjęcia bardzo fajne. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pierwsze zdjęcie to mistrzostwo świata !

    OdpowiedzUsuń
  9. To jednak sporo mieliście zimy w porównaniu do Wrocławia, tutaj może z jeden wieczór śnieg leżał. Najbardziej denerwowałam się tą niezimową zimą w grudniu i styczniu, teraz już myśli o śniegu wypierane są wizją zielonych listków i kwiatów więc jest bezboleśnie. A taki duży śnieg też w tym roku tylko w Zieleńcu widziałam;]

    OdpowiedzUsuń