Tak już jest, że po zimie musimy trochę podreperować swoje zdrowie, a już zwłaszcza urodę. Ja również rzuciłam się na wcierki, suplementy, odżywki i temu podobne, chociaż oczywiście nie ma jak naturalne witaminki i ruch na świeżym powietrzu.
Na to drugie jest mi jeszcze ciut za zimno, a to pierwsze już wdrożyłam w życie dzięki Tarze i jej sałatce - jest pyszna! Tylko ja dodaję mniej miodu niż w przepisie, a dosypuję słonecznika i czasem siemienia.
To od wewnątrz, a od zewnątrz też próbuję coś podziałać, np. w kwestii rzęs, których mi Bozia poskąpiła tak samo jak włosów. Moja kosmetyczka wspomniała o odżywce do rzęs 4Long Lashes dostępnej w sieci Rossmann, a tak ją zachwalała, że nawet tym razem nie sprawdziłam opinii w internecie, tylko prosto od kosmetyczki pobiegłam do sklepu.
Stały obok siebie odżywki do rzęs i do brwi, ale tylko ta druga, niestety, była przeceniona, z regularnej 79,99 na 59,99 za 3ml. Porównałam składy - identyczne, więc zaryzykowałam kupno tej drugiej. Okazało się, że końcówka aplikatora to jakby wąski patyczek do uszu, także spokojnie daję radę aplikować odżywkę u nasady moich kłaczków (odżywka do rzęs ma końcówkę jak eyeliner).
Trzeba uważać, aby nadmiar odżywki nie spłynął pod powiekę, bo wtedy podrażnia i można obudzić się z podpuchniętymi oczyma. Aplikowana prawidłowo, odżywka nie uczuliła mnie absolutnie. Machałam też odżywką po brwiach - tych również nie mam w nadmiarze!
Pojemniczek odżywki wystarczył mi na 6 tygodni codziennego aplikowania na brwi i rzęsy.
Efekt - rzęsy stanowczo dłuższe i mocniejsze, zagęszczenia nie zauważyłam. W przypadku brwi "dorosło" trochę dodatkowych włosków i stały się jakby ciemniejsze. Urosły też na długość.
Pamiętajcie jednak - czego nie macie w genach, nie wyhodujecie odżywkami, a tylko możecie poprawić stan tego, co już posiadacie, także nie spodziewajcie się efektu motylich skrzydeł, jeśli wcześniej miałyście kępkę siwych kłaczków.
Ja swoich kłaczków "przed" nie sfotografowałam, możecie tylko obejrzeć prezentację "po". Z góry przepraszam za niewyspane oczy i trochę posklejane rzęsy - zachciało mi się podwójnie malować!
Posklejane? :) to nie widziałaś moich dzisiaj zachciało mi się trzech warstw :) Ja uwielbiam odżywkę z l'biorica, moje rzęsy po niej sa geste mocne :)
OdpowiedzUsuńŁatwo przedobrzyć z tuszem, prawda? Zwykle nie mam czasu na ścieranie i ponowne malowanie, poza tym szkoda mi ponownie szarpać moje biedne kłaczki.
UsuńWciąż się waham czy taką odżywkę kupić i jakiej firmy, żeby był efekt, bo moje rzęsy niestety też wymagają wsparcia:)
OdpowiedzUsuńWażna jest cena i efekt - w tym przypadku oba aspekty zadowalające. Mnie.
UsuńMam nadzieję, że sałatka Ci smakowała?:D
OdpowiedzUsuńJa już dawno nic na rzęsy nie stosowałam. Kiedyś olejkiem rycynowym je traktowałam, ale nawet nie pamiętam czy urosły;)
To jednak jakieś odżywki działają? Dobrze wiedzieć:D
Długie masz rzęsy!!! I wcale nie posklejane!:)))
Sałatka jest pyszna!
UsuńOlejek kupiłam i stoi.
Nie każda odżywka działa na każdego. Na moje włosy to nic a nic nie działa.
Z tymi włosami się nie zgodzę, nawet na tych zdjęciach widać jaką masz bujną grzywką, a ktoś kto włosów ma rzeczywiście malutko nigdy nie mógłby takiej mieć;)
OdpowiedzUsuńRzęsy też ładne, ciekawa jestem jak wyszłoby porównanie przed i po:)
Ha to prawda, że we Wrocławiu wiosna zawsze jest pierwsza i nawet w mojej wiosce blisko miasta jest tak z parę dni - tydzień obsuwy. Tylko to pokazuje jak mocny jest efekt miejskiej wyspy ciepła, a to już nie tak dobrze;)
Nikt nie wie, ile zachodu kosztuje to, aby włosy wyglądały przynajmniej zdrowo. Przekonałabyś się jaki to puch, gdybyś ich dotknęła.
Usuń