"Ryba, ryba, ryba!"
Podczas gdy obywatele ciągnęli tłumnie na wybory, myśmy zrobili wprost odwrotnie - uciekliśmy w miejsce zupełnie wyludnione. Że niby ryby łowić, ale wszystkie trafiły z powrotem do wody, bo taaakie były... że szkoda gadać. Ciekawa byłam tego miejsca, więc troszkę pobuszowaliśmy - ja, dziecko i pies. Tych dwoje wyszalało się porządnie i wieczorem szybko zasnęło.
Pani profesor toz to jawne bojkotowanie powinności obywatelskiej !!!!
OdpowiedzUsuńZgadza się - jaka ja jestem rebeliantka! ;-)
UsuńNo to rzeczywiście było szaleństwo!:D
OdpowiedzUsuńCiesz się dopóki możesz z towarzystwa syna:D
Właśnie skojarzyłam, że w życiu nie łowiłam ryb!
A myślisz, że ja łowiłam? Mało tego, pilnowałam żeby każda jedna miała delikatnie wyjęty haczyk przed wypuszczeniem z powrotem do wody :-)
UsuńWspaniałe są takie chwile! Trzeba je chwytać i celebrować!
OdpowiedzUsuńwww.mojasztukoteka.pl (dawniej Sztukoteka)
Tak, takie chwile spędzone w leniwym bezpośpiechu są najcenniejsze i trudno mi się oprzeć, żeby ich tutaj nie zamieścić.
UsuńMiły ten wasz sierściuch :))
OdpowiedzUsuńI do tego grzeczny! Możemy ją wszędzie zabierać, bo potrafi się zachować w każdej sytuacji.
UsuńNiebieski wagonik byłby idealny na zdjęcia! Koniecznie go wykorzystaj!:D Fajny leniwy czas macie:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękne!
OdpowiedzUsuń