środa, 25 lutego 2015

Yeti na tarasie

Przyznacie same, że takie futrzane kamizele to nie lada problem zimą. Pod kurtkę nijak wcisnąć, na kurtkę nie zawsze da radę - po prostu klops. Zwłaszcza, jeśli do pracy nie dojeżdża się samochodem i nie można zarzucić na siebie samego bezrękawnika. 
Dlatego mój futrzak wisi najczęściej smętnie w szafie i tej zimy nie dostąpił zaszczytu noszenia go ani razu. Ot, zarzuciłam do zdjęcia, żeby mnie na tarasie nie przewiało, bo promienie słoneczne jeszcze słabo grzeją.
Generalnie miałam ambicję ubrać się do pracy elegancko chociaż przez jeden tydzień. Wyszło jak zawsze... Stawiam na wygodę, bo jednak wielokrotne codzienne chodzenie po dwóch piętrach z podręcznikami w jednej ręce i odtwarzaczem cd w drugiej to jednak nie spacer po wybiegu. Stąd moje wysokie butki też nie często goszczą na moich stopach, bo chociaż wygodne, to jednak nie jestem przyzwyczajona do wyższego obcasa.

boots - Baldaccini

tunic - F&F

fur - Atmosphere (sh)

niedziela, 22 lutego 2015

Kalendarz personalizowany - moja opinia

Właściwie zawsze przed zakupem czegokolwiek - bez względu na to, czy wybieram kosmetyk, 
mopa czy drukarkę - wspieram się opiniami użytkowników wyszukanymi w internecie. Może i moja recenzja  na coś się przyda, choć jest raczej nietypowa.
Przed nami sporo okazji do zakupu kalendarza - Dzień Kobiet, Dzień Matki, Dzień Dziecka czy też urodziny/imieniny Waszych bliskich, rocznice i tym podobne święta.
Ja skusiłam się na zakup kalendarza z osobiście wybranymi zdjęciami dla babci i dziadka czyli już dosyć dawno, bo w styczniu. Mogłam wybrać tanią opcję plakatu czyli jedno zdjęcie i wszystkie miesiące pod spodem, ale wybrałam droższą opcję i w związku z tym dla mnie czasochłonną. 
Wybór zdjęć to połowa sukcesu, także sporo czasu spędziłam na przeglądaniu folderów i doborze zdjęć odpowiednich do miesiąca:






Okazało się, że zdjęcia mają za małą rozdzielczość i musiałam dokonywać wyboru ponownie. Zajęło mi to sporo czasu, ale zależało mi, aby prezent był dopracowany. 
Ja swoja pracę wykonałam wzorowo, a w aukcji zapewniano mnie, że firma dołoży wszelkich starań ze swojej strony:
"STAWIAMY NA JAKOŚĆ, A NIE NA ILOŚĆ. ZROBIMY CI NAJPIĘKNIEJSZY foto kalendarz.

Kiedy wszyscy zrzucili na Ciebie projektowanie, my nadal uważamy, ŻE TWÓJ CZAS JEST NAJCENNIEJSZY. Poprawiamy zdjęcia, przesuwamy elementy projektu, dopasowujemy do siebie zdjęcia i projekt, wszystko po to, aby jak najbardziej zgrać wszystko w jedną, piękną całość."
Mój błąd - wiara w te zapewnienia i zbyt późne złożenie zamówienia - mogłabym otrzymany przedmiot zwrócić w ciągu 14 dni, ale że wybrałam prezent na dzień Babci i Dziadka na ostatnią chwilę, nie mogłam wybrzydzać i zostać z pustymi rękami.
Moja rada - zamówcie taki kalendarz z odpowiednim wyprzedzeniem, aby moc go zwrócić. Poza tym, jeśli firma nie będzie zarzucona zbyt wieloma zleceniami w danym momencie, to jest szansa, że Wasze zamówienie potraktują tak, jak obiecują w aukcji.

Niestety, ja się zawiodłam. Przede wszystkim okładką. Poprosiłam o kolaż zdjęć ze wszystkich miesięcy, ale odmówiono mi. Poprosiłam więc tylko o napis, ale uszczęśliwiono mnie tym:


Przyznacie, że świąteczna okładka pod koniec stycznia to nie najlepszy pomysł...
Poza tym zdjęcia "dopasowali" tak, że zniknęły z nich istotne dla mnie elementy, poobcinali kawałki buzi, rąk itp.





A tu nieliczne zdjęcia, których nie udało im się zniszczyć beznadziejnym kadrowaniem:






Z czego mogę być zadowolona?
- prędkość obsługi
- jakość papieru
- intensywność kolorów

Prezent został wręczony i myślę, że babcia i dziadek nie zwrócili uwagi na jego defekty, mnie jednak zirytowały czcze obietnice, zwłaszcza że zapłaciłam za kalendarz 30zł, a za jego wysyłkę 15zł (nie było tańszej opcji). 
Raz jeszcze radzę - zamawiajcie kalendarze z miesięcznym wyprzedzeniem, abyście mogli zwrócić je i żądać poprawek.

 

czwartek, 12 lutego 2015

Kraciaste porcięta / Checked pants

Jako że same spodnie przyciągają uwagę, góra musi być spokojna, zwłaszcza w moim wykonaniu, bo kto mnie kiedy widział w jaskrawych barwach? Zatem "dziurawy" sweter, szary z kieszonką i czarna marynarka będą jak znalazł. Do tego proste, metalowe naszyjniki - trójkąt, kółeczka, "patyczki".
Pod koniec "sesji" zjawiła się Inka. To już pewne - zostaje z nami na zawsze, a na potwierdzenie dostała nową obrożę i wizytę  u psiego fryzjera.
Dlaczego zostaje? Mąż, Pan i Władca tak orzekł. Gdy to usłyszałam, długo szukałam szczęki pod fotelem samochodowym.

The pants had to be quietened by the tops cause this is the way I like - simple. And the necklaces as well - just a metal triangle, circles and "sticks".
Look who's here? Inka is staying with us, I'm not going to search for a new owner for her. She's been given a new collar and a visit to dogs hairdresser's - that's the proof she's completely ours. Forever. And that's what my husband's said - I couldn't believe my ears!

pants, sweater - Lidl / necklace - Top Secret

sweater - Lidl, necklace - sh


jacket - sh



necklace - Rossmann

P.S. Kiepskie słońce = słabe zdjęcia

czwartek, 5 lutego 2015

U nas ferie / Our winter break

Cieszę się, że jestem w tak komfortowej sytuacji, że mogę w ten czas zajmować się swoim własnym dzieckiem... Chociaż zazwyczaj zanim matka otworzy oczy z rana, dziecko już siedzi przy tutorialu i zawzięcie buduje z klocków lego. Ostatnio na warsztacie ma rozmaite automaty do cukierków. I śniadania są mało ważne.

I'm glad to have so much time for my child, although in the morning he's the first to open his eyes, turn on a tutorial and build some lego machines (recently they are candy machines). I can sleep as long as I wish, while my son is so busy that he forgets about breakfast.


Pogoda nam dopisuje, więc nie przesiadujemy w domu. Kiedy już uda mi się oderwać Maćka od klocków, zmusić do ubrania i nakarmić, idziemy na łyżwy, po drodze zabierając moją siostrzenicę. To niezły trening, bo do samego lodowiska mamy 3km.

 When I manage to feed and dress my son, we walk 3 km to the rink, on which way we take my niece with us.


To nie koniec naszej aktywności fizycznej - po obiedzie trzeba zabrać psy na obowiązkowy codzienny spacer. Jeśli tato nie pracuje o tej porze, można liczyć na śnieżkową bitwę (chociaż aktualnie śniegu mamy jak na lekarstwo).

After dinner we walk the dogs and sometimes have a snow fight (if dad is with us).





Próbowałam namówić moich chłopaków na intelektualną rozrywkę - wyciągnęłam Scrabble po pięciu latach od jej zakupienia! Skończyło się na dwóch rundkach. I wcale nie dlatego się zniechęcili, że mama wygrywała...

I've tried to play Scrabble with my boys, but they quit sooner than I'd thought - was it because I won twice?


Według naszych obliczeń Inka skończyła rok. Torcik z surowego mielonego, parówki i sera był smaczny, ale dopiero gdy postawiliśmy go na podłodze. Grzeczny pies - jedzenie ze stołu jest zakazane!

At the end of January Inka was given her first birthday cake. She refused to have it like this. Good girl - she knows that eating from the table is forbidden!


Ostatni tydzień upłynąl Maćkowi pod znakiem przebieranek. Najpierw był dziadkiem Władkiem w przedstawieniu z okazji święta seniorów obu płci. Naprędce uszyłam perukę z poszewki na poduszkę.

During last few days Maciek had a chance to dress up twice. First he was a grandpa in the school play. I made the wig of fluffy pillowcase.



A dziś wyruszył na szkolny bal przebierańców w przebraniu, którego nie udało się założyć na Halloween.
Mówiłam - włóż strój Indianina! Maciek wrócił zawiedziony, bo pani zabroniła mu nosić maskę - młodsze dzieci płakały ze strachu :-D

The second time was at the fancy dress party in Maciek's school. I told him not to wear it but he insisted. I was right - the younger kids cried when they saw him, so he had to take it off.