poniedziałek, 26 stycznia 2015

Włóczka dobra na zimę / Woolen winter

Szkoda tylko, że ta włóczka to nie wełna i kaszmir, a paskudny, strzelający snopami iskier poliester. Cóż, jak się nie ma co się lubi...
Pogrzebałam trochę w czeluściach komputera i znalazłam jakieś zdjęcia moich ubiorów, jedno jeszcze pod choinką, którą już dawno mąż posadził w kącie łysego podwórka, tonąc z wielkim poświęceniem w błocie. Poświęcenie utonęło, mąż wyszedł bez butów.
Postanowiłam (bynajmniej nie z powodu początków nowego roku), że będę na zmianę zamieszczać post ubraniowy z jakimkolwiek innym tematycznie. Z postanowieniami jednak różnie bywa...




coat - FF/ scarf - sh / dress - Allegro

cardigan - F&F / dress - TkMaxx / pendant - sh


piątek, 16 stycznia 2015

Weselej / Happier

Weselej - bo jesteśmy rodziną w komplecie.
Weselej - bo słońce wyjrzało zza chmur.
Weselej - bo wróciłam do lektury książek mojego dzieciństwa,  a nawet mam zamiar skolekcjonować całą Jeżycjadę (co prawda nie mam córki, ale co tam).
Weselej - więc i sweterek w kolorowe paski, choć zazwyczaj trudno szukać na mnie pasteli.
Weselej - dzięki czapce i kominowi.

coat - F&F, cap& scarf - Tchibo

jeans - Lidl, bag - sh


sweater - sh







Happier  - cause I've got my whole family home.
Happier - cause the sun is finally shining.
Happier -cause I'm reading the books of my childhood and I'm going to collect them all!
Happier - so the sweater has got colourful stripes although I usually prefer dark pieces.
Happier - thanks to the cap and the scarf.
 

niedziela, 11 stycznia 2015

Dobre serce / Good heart

Zwierzaki pochłaniają trochę mojego czasu, a przy okazji wkręcam w różne działania z nimi związane mojego męża. Nie mogę stwierdzić, że pomaga chętnie, lubi przy tym zrzędzić, przeklinać i obiecać samemu sobie, że nigdy więcej nie da się wykorzystać w żadnym podobnym celu. Zwykle jednak jego dobre serce bierze górę nad rozumem i pozwala mi np. zmienić płot ze względu na psy, które podkopują się pod starym...
W kwestii płotu żartuję oczywiście, ale udało mi się namówić męża, żeby pojechać po bezdomnego kota. Po drodze temperatura spadła do -16, pojawiła się gęsta mgła i na dodatek wjechaliśmy w szczere pole, a wszystko miało zająć tylko chwilę. Zestresowany zwierzak w podróży narobił smrodku w pudełku, czym dodatkowo "ucieszył" męża o wrażliwym zmyśle powonienia, także cała eskapada wydawała się niekończącym pasmem cierpień. Kota i męża.
Następnego dnia małżonek uśmiechnął się na widok teściowej pieszczącej nowego mruczka i o wszystkim zapomniał. A kocurek, mimo że wyrośnięty nad podziw, okazał się miłym pieszczochem, który od razu trafił do kuwety, mimo że do tej pory mieszkał z innymi kotami w obórce, będącej domem tymczasowym (lepsze to niż nic). Rozpoczęły się pielgrzymki wnuków do babci w celu obejrzenia nowego inwentarza.
Dziś Maciek próbował namówić Berka do pozowania, ale kocur nie był w sosie, bo dał znać o sobie świąd w uszkach. Jutro trzeba do weterynarza i zgadnijcie, kto nas tam zawiezie?











Looking after pets takes a few whiles of my life and I try to involve my husband in some of the activities. For example a few days ago we travelled 40km to bring my mum a homeless cat. It was freezing cold (the temperature dropped to -16) , dark and scary as we ended up somewhere in the fields. When we were coming back with the cat in a box, it threw up and something more, which didn't make my husband happy as he's got a very sensitive nose. They suffered a lot. The cat and the hubby.
The next day my husband smiled when he saw my mum cuddling her new cat. Everything was back ok.
Bad news - the cats' ears are itching and we need to go to a vet. Guess who is going to drive us there?

piątek, 2 stycznia 2015

Nowy Rok czyli prawie morning selfie

Nasza mała sylwestrowa domówka nie została uwieczniona na żadnym zdjęciu, za to rano Maciek obfotografował polegujących (poległych?) rodziców.
Mogliśmy sobie pozwolić na długi poranek pod kocykiem (który, nawiasem mówiąc, przeistoczył się w południe pod kocykiem), bo dziecko i psy mamy samodzielne. Zresztą, jak widać, psy odpoczywały razem z nami (dziecko stale w ruchu).
Mąż twierdzi, że zbyt faworyzuję Inkę, więc dla żartu woła czasem Lulę na kanapę, a nasza szalona lisica skwapliwie z tego korzysta i obcałowuje za to swego pana.

Moi drodzy! Właśnie tego chciałabym Wam życzyć na Nowy Rok - jak najwięcej niespiesznych chwil, celebrowania rodzinnej atmosfery, odpoczynku na kanapie z książką i kubkiem kawy!







This is how we spent the first morning of the New Year. In calm and family (our dogs belong to it as well) atmosphere, relaxing on the couch with a book in our hands. 
I wish you and myself many mornings and even whole days like this - without the rush and chasing money but celebrating the most important moments of our lives.