Biżuteria odleżała swoje, czyli jakieś pół roku, bo została zakupiona na Świątecznym Jarmarku we Wrocławiu.
Kolory neutralne czyli tak jak lubię.
Ironing the dress was a real nightmare cause it's made of linen and cotton.
The jewellery has its premiere although I bought it a few months ago, during Christmas Fair in Wrocław.
Fajny kolor i krój sukienki. Osobiście nie znoszę prasować, a jak trafiam na taki oporny ciuch, to zgrzytu zębów dostaję. Coś jednak za coś... Pozdrawiam słonecznie:)
OdpowiedzUsuńdzisiaj właśnie na shoppingu rozmawiałyśmy z koleżanką,że nie lubimy ciuchów z lnu :) właśnie z tego powodu :)
OdpowiedzUsuńA ja wrecz przeciwnie,kocham,uwielbiam,jestem zauroczona lnem.Na lato zdecydowanie tkanina nr. 1,tuz po jedwabiu.Kiecka jest super,a do tego w kolorze ktory uwielbiam.Bizuteria skradla moje serce,pieknie pasuje tutaj bursztyn,sznurek do lnu.Cudnie,a to ze sie gniecie,nie przejmuj sie,len tak ma i to wlasnie dodaje mu uroku.Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńMajka
Sukienka jest piękna pod każdym względem:)))to że się pomięła dodało jej tylko uroku:))bardzo ładna biżuteria:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńŁadna jest ta sukienka, szkoda, że taki z niej uciążliwiec!
OdpowiedzUsuńwidzę, że masz tak samo jak ja- pewne rzeczy muszą nabrać mocy prawnej,
OdpowiedzUsuńzanim zacznę je nosić ;-)
(nowy adres blogaska)
Witaj moja sukienkowa koleżanko! Wiesz, ostatnio polubiłam takie gnieciuchy, choc musiałam do nich dojrzeć. Wcześniej bardzo mnie wkurzały! nawet posta o nich zamierzam naskrobac. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuń