Pamiętacie wypraną dwukrotnie, kryjącą się pod kurtkami nową kotkę mojej mamy? Toż to już nie to samo zwierzę, to istny diabeł tasmański. Wszędzie jej pełno, gryzie wszystko jak szczeniak i jest totalnie bezczelna! Mimo to wybaczamy jej wiele, nawet przegryziony kabel od światełek i gołą choinkę, bo jesteśmy miłośnikami kotów. Mogę się już nie obawiać grożącego mi z tej racji staropanieństwa i planować posiadanie w przyszłości własnego, koniecznie rudego kiciusia. Maciek mnie popiera, w związku z czym głosy rozkładają się 2:1 i tato nie ma szans na psa!
kot w pralce??:DDDDDDD
OdpowiedzUsuńTaka kara za gryzienie ręki co ją karmi ;-D
UsuńŚliczna Kicia, tylko nie pierzcie jej za często bo straci kolory:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkociątkoo <3
OdpowiedzUsuńA my się właśnie nad psem zastanawiamy:D Kot w pralce, buhaha:)))
OdpowiedzUsuńhahahah świetne:-)
OdpowiedzUsuńja mam gdzie stare zdjęcie naszej fretki,
bo misiek też często gęsto wchodził do pralki spać ;-)
Świetne;d. taki mały ten kotek;dd.
OdpowiedzUsuńBędzie mi miło jak rzucisz okiem na moje stylizację;).
Obserwujemy?;).