poniedziałek, 23 stycznia 2012

The cat's story / Kociej opowieści ciąg dalszy

Pamiętacie wypraną dwukrotnie, kryjącą się pod kurtkami nową kotkę mojej mamy? Toż to już nie to samo zwierzę, to istny diabeł tasmański. Wszędzie jej pełno, gryzie wszystko jak szczeniak i jest totalnie bezczelna! Mimo to wybaczamy jej wiele, nawet przegryziony kabel od światełek i gołą choinkę, bo jesteśmy miłośnikami kotów. Mogę się już nie obawiać grożącego mi z tej racji staropanieństwa i planować posiadanie w przyszłości własnego, koniecznie rudego kiciusia. Maciek mnie popiera, w związku z czym głosy rozkładają się 2:1 i tato nie ma szans na psa!

7 komentarzy:

  1. Śliczna Kicia, tylko nie pierzcie jej za często bo straci kolory:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A my się właśnie nad psem zastanawiamy:D Kot w pralce, buhaha:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahah świetne:-)
    ja mam gdzie stare zdjęcie naszej fretki,
    bo misiek też często gęsto wchodził do pralki spać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne;d. taki mały ten kotek;dd.
    Będzie mi miło jak rzucisz okiem na moje stylizację;).
    Obserwujemy?;).

    OdpowiedzUsuń