czwartek, 9 lutego 2012

Jakby cieplej, jakby lepiej.


W poprzednim poście wyszłam na okrutnicę, która czyha na śmierć biednego królika, więc spieszę wyjaśnić, że jej zejście nie jest moim życzeniem. Na punkcie zwierząt zawsze miałam małe skrzywienie i nawet przymierzałam się do weterynarii, ale los zweryfikował dziecięce plany. Uspokoję wszystkich, że na królika chucham i dmucham, wczoraj kupiłam jej nową, większą klatkę i pozwalam jeść z synem z jednego talerza.
Może i dobrze, że mam trochę więcej zajęć, bo z nadmiaru czasu i złego humoru wynika to:
 Co ciekawe, z zimowych wyprzedaży przywiozłam ubrania typowo letnie, chociaż w planach był kożuch i walonki ;-) Na razie więc nie będę większości fatałaszków zakładać, bo cenię swoje nerki. Dziś zmyliło mnie słońce, wyszłam bez czapki i swetra, i zaraz tego pożałowałam. 
Dziś zamiast stroju "na babcię" jest "na koń".
Jako wyrodna matka nakarmiłam dziecko na stołówce szkolnej i więcej już żadna siła mnie z domu nie wygnała. Bawiliśmy się np. tak:

4 komentarze:

  1. Podobają mi się Twoje zakupy !
    Fajna zabawa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakupy ładne, dzisiejszy zestaw też jest fajny, świetna zabawa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O,fajne te letnie!
    Ja jako wyrodna matka, każę się dziecku bawić samemu, bo dziergam, albo czytam, albo...bawię się z psem:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Też się tym bawiłam! Kiedyś nawet włożyłam sobie takie małe kolorowe coś do nosa :p
    Lubię obecną pogodę. Śnieg, delikatny mróz i SŁOŃCE. To jest idealna zima, czuć już w powietrzu wiosnę... ;)

    OdpowiedzUsuń