W poprzednim poście wyszłam na okrutnicę, która czyha na śmierć biednego królika, więc spieszę wyjaśnić, że jej zejście nie jest moim życzeniem. Na punkcie zwierząt zawsze miałam małe skrzywienie i nawet przymierzałam się do weterynarii, ale los zweryfikował dziecięce plany. Uspokoję wszystkich, że na królika chucham i dmucham, wczoraj kupiłam jej nową, większą klatkę i pozwalam jeść z synem z jednego talerza.
Może i dobrze, że mam trochę więcej zajęć, bo z nadmiaru czasu i złego humoru wynika to:
Co ciekawe, z zimowych wyprzedaży przywiozłam ubrania typowo letnie, chociaż w planach był kożuch i walonki ;-) Na razie więc nie będę większości fatałaszków zakładać, bo cenię swoje nerki. Dziś zmyliło mnie słońce, wyszłam bez czapki i swetra, i zaraz tego pożałowałam.
Dziś zamiast stroju "na babcię" jest "na koń". |
Jako wyrodna matka nakarmiłam dziecko na stołówce szkolnej i więcej już żadna siła mnie z domu nie wygnała. Bawiliśmy się np. tak:
Podobają mi się Twoje zakupy !
OdpowiedzUsuńFajna zabawa:)
Zakupy ładne, dzisiejszy zestaw też jest fajny, świetna zabawa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO,fajne te letnie!
OdpowiedzUsuńJa jako wyrodna matka, każę się dziecku bawić samemu, bo dziergam, albo czytam, albo...bawię się z psem:))
Też się tym bawiłam! Kiedyś nawet włożyłam sobie takie małe kolorowe coś do nosa :p
OdpowiedzUsuńLubię obecną pogodę. Śnieg, delikatny mróz i SŁOŃCE. To jest idealna zima, czuć już w powietrzu wiosnę... ;)