wtorek, 18 lutego 2014
Światowy kot
Co prawda Światowy Dzień Kota minął, ale Tofik ma swoje święto codziennie. Nie pamiętam, żebym poznała kiedykolwiek tak leniwego kocura jak on. Kuzynka próbowała kiedyś uwiecznić dzień z jego życia i oto co jej wyszło:
I've never met as lazy cat as my mum's Tofik! Once my cousin decided to photograph his day and this is what she's got:
Jeśli myślicie, że nocą łowi myszy, to się mylicie, bo jeszcze się tą pracą nie zhańbił. Włóczęgostwo wychodzi mu świetnie i chyba bójki też, co widać po odrapanym nosie. Wypadek samochodowy już zaliczył, przez co na jego ogonie widnieje spora wyrwa w sierści, w sam raz na zawiązanie kokardki. Kiedy tylko go widzę, obiecuję sobie w duchu, że zrobię mu taki przykry psikus, za te wszystkie niewyłapane myszy. Kokardka będzie wściekle różowa!
Even at night he doesn't hunt mice! He prefers fighting other male cats, hence his hurt nose. He's also had a car accident and lost some of hair on the tail, in which place I would see a beautiful pink bow.
P.S. O Tofiku wspomniałam na prośbę pewnego Anonima.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudny ten Tofik :) Leniwy jak każdy dystyngowany kocur ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie jest mój ;-)
UsuńCiekawe kto jest właścicielem tego leniwca??
OdpowiedzUsuńTeraz to nikt się nie przyzna :)
A to dziwne bardzo, bo właścicielka jest pracowitą mróweczką. Tylko ma dla niego za dobre serce i zawsze smakołyki do michy wrzuca, to co się kocur będzie wysilał i myszy gonił.
UsuńHaha jeden z moich kotów jest jeszcze większym leniwcem, bo potrafi cały dzień spać bez zmiany miejsca, czyli na atłasowej kapie na łóżko:D
OdpowiedzUsuńTo męski ród tak ma... ;-)
UsuńLubię tego kota, też tak chcę:)
OdpowiedzUsuńMusi się oszczędzać. Jak inaczej dotrwa do emerytury? Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne fajne posty.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga! Czas zacząć brać z niego przykład!
UsuńJak można coś takiego zrobić kotu, nawet w myślach (o kokardce mówię). hańba Tobie :P
OdpowiedzUsuńA kicur faaajny ;)
i ja coraz poważniej podchodzę do myśli, że w tym domu do pomnożenia szczęścia do potęgi entej brakuje nam właśnie kota ;-)
OdpowiedzUsuńJa tak wmawiam mężowi, ale zawziął się, nie chce kolejnego kota. Może pewnego dnia zdziwi się...
UsuńHahaha, jakbym widziała dzień z życia mojego Reksia:D Chyba w lenistwie dorównuje Twojemu Tofikowi, choć psem jest:D
OdpowiedzUsuńOj, no bo Reksio staruszek, dajmy mu spokój :-)
UsuńWreszcie sie doczołgalam do ciebie moja ulubiona sukienkolubna blogerko zostawiana na deser! Ufff! Wyrzuciłam to zdanie z siebie jednym tchem, a teraz do meritum.
OdpowiedzUsuńTylko bardziej leniwe od twego ślicznego kocura są... moje psy! :)
Toficzysko mam po sąsiedzku, u mamy. Gdyby był mój, to nie wiem, czy zniosłabym jego wymagania względem opieki nad nim. Co do psów, to czekam właśnie, aż Lula zestatecznieje i zgnuśnieje, bo energią dom rozsadza.
Usuń:):):) lubie koty :):)
OdpowiedzUsuń