Wczoraj zamierzaliśmy zrobić/zwiedzić dużo a nie zrobiliśmy prawie nic. Pogoda się zbisurmaniła, otoczyła nas senność i zniechęcenie, a już zwłaszcza mnie, co widać po mej fizjonomii.
Tym razem pojechaliśmy do Kopalni Srebra, ale uznaliśmy, że Maciek może znudzić się zwiedzaniem całości, więc wybraliśmy tylko przepłynięcie Sztolnią Czarnego Pstrąga, którą trudno było znaleźć w ... lesie. Mimo oznaczeń kluczyliśmy trochę zdezorientowani, bo wokół ani żywej duszy, a co dopiero turysty żądnego zwiedzania. Czyżbyśmy pomylili ścieżki?
A jednak zamajaczyła gdzieś w oddali niepozorna niby-baszta i po jakimś kwadransie czekania przy ostrych atakach komarów mogliśmy wejść przez żelazną bramkę i wykupić bilety. Wcześniej ubraliśmy się porządnie, bo pod ziemią temperatura 10 na plus, o każdej porze roku:
Zarówno schodzenie w dół jak i wchodzenie na górę odbywało się po małych krętych schodkach, można było dostać zawrotu głowy.
A na dole czekały na nas stare metalowe łodzie (zapakowano nas do trzech) i jeden pan przewodnik. Wyciągał dla nas łodzie spod pomostu i nieźle nimi wówczas bujało - niemiłe uczucie gdy pod spodem co prawda woda płytka na metr, ale za to o temperaturze 4 stopni. W trakcie płynięcia sztolnia zwęziła się praktycznie do szerokości łodzi, stąd palce trzeba było trzymać z daleka od burt.
Każda łódka posiadała z przodu lampkę i to tyle oświetlenia, nie licząc światełka u wylotu obu szybów.
Przez cały czas przewodnik zasypywał nas faktami i legendami, ale muszę przyznać, że wielokrotnie nie rozumiałam go, bo mówił szybko, z dziwnym zaśpiewem i przerwy w zdaniach robił zupełnie nie tam, gdzie bym się tego spodziewała.
Ogólnie byliśmy zadowoleni z atrakcji, ale cena biletu trochę zbyt wygórowana, a samo płynięcie za monotonne i za dużo wysiłku kosztowało mnie wsłuchiwanie się w przewodnika.
Potem mieliśmy pójść do Parku Wodnego, z tym że zawróciliśmy już na wejściu, po zerknięciu przez szybę. Ilość i jakość wodnych rozrywek była zaskakująco skromna jak na cenę biletu, a może my po prostu byliśmy zbyt marudni tego dnia, bo nawet Maciek wolał iść na zakupy, więc skończyliśmy w Tesco.
Super wyglądasz, jeansowa kurtka do letniej sukienki to strzał w 10...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńKurtka akurat najstarsza z ubioru, leżała w szafie niewiele używana.
UsuńO, wybieramy sie tam. O mało, a bylibyśmy tydzień temu, ale góry zwyciężyły. Największą część mojego życia spędziłam w mieście zwanym Srebrnym Miastem, bo też tam wdobywano srebro!
OdpowiedzUsuńMarudzisz na tych wycieczkach, ale sukienkę masz fajną :D
Czułam się usprawiedliwiona, bo nie tylko ja marudziłam tego dnia :-)
UsuńFajnie wyglądasz w tej sukience i super kurteczce:)))ja trochę nieswojo czuję się w takich wąskich tunelach:))u nas dzisiaj cały dzień pada:(((Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSwietne miejsce, nawet nie wiedzialam, ze takie istnieje... Najwazniesjze, ze wspomnienia pozostana...mimo humorow niezazbytnio;)) Ale sukienusie masz za to ekstra!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Anka
No to będzie trzeba tam podjechać :-); a skoro lubisz takie miejsca to czy byłaś w Kopalni Złota w Złotym Stoku? Fajnie tam jest. Z Synkiem poleciłbym jeszcze Biskupin-cudna lekcja historii i zabawy.
OdpowiedzUsuńno i na koniec-Wąwóz Sobczański w Pieninach-kręcono tam sceny z Potopu.