Jeszcze chwila i blog umrze śmiercią naturalną, z powodu braku fotografa. Bracie, rzucaj studia, ja Cię zatrudnię.
Zawsze mogę sobie porobić zdjęcia w lustrze lub użyć samo pstryczka, ale zniechęcam się po kilku ujęciach. Zazwyczaj mam setkę zdjęć z jednej sesji, bo braciszkowi podobają się odgłosy robiącej się fotki. Potem jest z czego wybierać, a tak to żadna frajda samą siebie fotografować, a i w plenerze to zupełnie niemożliwe, bo nie mam statywu. Takie piękne fioletowe pole wypatrzyłam…
Poniżej kolejny pracowniczy strój, ale żeby nie było zbyt poważnie, na szyi ptak-dziwak, co to go kupiłam idąc po papier, który nigdy się nie kończy.
My photographer’s still away, studying hard. My blog is going to die without him, as I don’t fancy taking pictures of myself. Below an outfit I wear at work, with the strange bird that adds some fun.
woolen skirt, top, belt - thrifted, necklace - Rossmann |
też mam taki wisiorek, uważam że twój blog jest super
OdpowiedzUsuńAnonimowy, bardzo Ci dziękuję, zrobiło mi się niezmiernie miło
OdpowiedzUsuńPtaszek bomba i w ogóle tak jakoś fajnie, subtelnie...i czyżbyś była nauczycielką?;)
OdpowiedzUsuńale śliczna bluzka!ptaszek fajnie się z nią komponuje:)
OdpowiedzUsuńPani la mome, ciiii, bo mnie uczniowie znajdą i zdemaskują ;-)
OdpowiedzUsuń