Our holiday trips are always short but intensive. We decided to climb the mountain Giewont and we did it on the last sunny Saturday.
Ruszamy o 8, jeszcze trochę zimno w lesie. Planowałam o 6, ale kto by chciał wstać tak wcześnie?
We're setting off at 8, it's still chilly in the woods:
Na Polanie Kondratowej słońce już przygrzewa, moi chłopcy zakładają kapelusze:
On Kondratowa Clearing the sun is already strong and my boys put on their hats:
A ja Maćkową chustkę i uśmiech na twarz, bo widoki zaczynają radować serce:
And I'm wearing a scarf and a big smile, cause the views are starting to gladden my heart:
Dłuższy odpoczynek na Kondrackiej Przełęczy. Mina nietęga nie z powodu odległego celu wędrówki za moimi plecami, ale ze względu na natężenie ruchu na szlaku:
A longer rest. I don't like the amount of tourists heading towards Giewont:
Mały się cieszy, że tak daleko dotarł, ale mina rzednie, kiedy ma pozować z rodzicami:
He's happy being so high, but he doesn't fancy posing with parents:
Na końcowym odcinku wspinaczki kolejka przy łańcuchach - normalka:
A queue at the end of our climbing - typical for Giewont:
Maciek trochę się boi, ale powtarza pod nosem "Nie jestem mięczakiem" i prze naprzód:
Maciek is a little bit scared but he keeps whispering "I'm not a loser" and he's bravely climbing up:
Dotarłam! Niestety, na czubku jest niewiele miejsca, a ludzi dużo. Trudno zrobić dobre zdjęcie:
I'm finally here! There's not much space and too many people to take good shots:
I znów kolejka żeby zejść (spaść?) w dół:
Once again queuing to climb down:
Zejście było łagodniejsze, mimo łańcuchów. A tam droga na Kasprowy Wierch, którą brnęłyśmy z Dziurką w zeszłym roku nie widząc nic dalej jak dwa metry:
There you can see the route I took with Dziurka last year. We couldn't see anything then, just grey clouds and much rain:
Schodziliśmy czerwonym szlakiem w Dolinę Strążyńską, a tam raj dla Maćka - strumyki i potoki:
Down in the valley Maciek is enyoing the streams:
Ile można siedzieć w jednym strumieniu? Matka głodna i zniecierpliwiona:
But how long can one sit in a stream? The mother is hungry and angry:
I już na dole. Nie chcielibyśmy wracać z powrotem. Sił natomiast mieliśmy dużo i następnego dnia zrobiliśmy jeszcze dłuższą trasę!
We are down. We wouldn't like to come back. But the next day we had still much power and took even a longer route!
Ale fajne zdjęcia, piękne widoku. Też mam ogromną ochotę ostatnio na górskie wyprawy :)
OdpowiedzUsuńProponuję Tatry w ramach podróży poślubnej ;-)
UsuńAle tam tłok .... Ale i tak warto , cudnie .... U mnie po godzinie byłoby nuda .... Po co .... A gdzie księżniczka ;)
OdpowiedzUsuńZamki ok , ale góry ??!!!
Zazdroszczę , ale tak pozytywnie :)
Dla ośmiolatka było to trochę nudne, ale tylko do momentu wejścia między strumyki.
UsuńJa lubię czasem pokazać, że nie jest tak źle z moją kondycją.
Mąż udaje, że żadne trasy mu niestraszne ;-)
Kiedyś wchodzilam w góry z moim bratankiem lat 9 :) to inna sprawa , ze starsza tez może niedługo szlak by sie dało , ale młodsza póki co ... Nie znajduje przyjmosci w długim chodzeniu ... Chociaż ... 4 km na RoZtoczu zrobiła :)
UsuńJa chodzę, a Ty przecież biegasz! Tyle, że nie po górach ;-)
UsuńSuper foty. I podziwiam, bo ja bym się tam dźwigiem nie dała zaciągnąć.
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, jak się wydaje. Byleby iść własnym niewymuszonym tempem :-)
Usuńsuper :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!!:)
OdpowiedzUsuńJa byłam dwa tygodnie temu w Tatrach :) Zaliczyłam drugi raz Zawrat i Świnicę lecz z większą pokorą i gorszą kondycją niż kiedyś. Na Giewont już nie pójdę, chyba że w porze wyludnionej, inaczej można się nadziać na fanów klapek a nawet szpilek !, z czego potem wynikają nerwowe zatory:) W przyszłym roku są plany na Granaty, gdzie jeszcze moja noga nie postała:)
Oj tak, rozmaite rzeczy ludzie przywdziewają idąc w góry. Albo nie przywdziewają, bo jedna panna szła w staniku. Pewnie chciała się opalić, ale czemu w lesie...
UsuńMy dopiero zaczynamy chodzić po Tatrach rodzinnie, nawet jeszcze Morskie Oko przed nami.
Ja nigdy nie dotarlam na Giewont... a szkoda bo widze, ze pieknie tam mimo tej masy ludzi... A Tobie wielki plus za chuste na glowie - mam slabosc do takich naglownych wiazan;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Anka
Gdybyśmy się wygramolili o godzinie 6, z pewnością turystów byłoby mniej, stąd mój plan.
UsuńChustka sprawdziła się jako ochrona przed słońcem, podtrzymywacz klejącej się grzywki i pochłaniacz potu ;-) Mąż orzekł, że wyglądam dobrze i mogę w niej wędrować.
Gratuluję serdecznie:))piękne zdjęcia:))Pozdrawiam całą trójkę:))
OdpowiedzUsuńFajnie sobie rodzinnie zdobywacie szczyty. Świetne zdjęcia. Też zdobyłam, 2 - 3 razy ... w młodości. Teraz już bym się nie odważyła, sprawa ciśnienia... i nie tylko. A Morskie Oko, chyba z 15 razy, może więcej... Dawne czasy... Ładnie Ci w tej chusteczce. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHo ho, aż tyle razy byłaś nad MO? Ja zaledwie dwa razy i nie wiem, czy chce mi się trzeci!
UsuńDziękuję za komplement!
No tak... z dziećmi swoimi, z dziećmi szkolnymi, młodzieżą... Jakoś tak się nazbierało.
UsuńMuszę pochwalić udany strój turystyczny:D
OdpowiedzUsuń