Dokładnie dwa lata temu adoptowałam Lulę, chcieliśmy małego wzrostem psa do pilnowania podwórka i na tym nabór domowego inwentarza miał się zakończyć.
Lula niezupełnie nadaje się na stróża, bo jest psem o wyjątkowo szczerym serduszku, który "całuje" wszystkich na powitanie i prosi o pieszczoty. Bywa, że nie jest w stanie zaakceptować niektórych naszych gości (z wzajemnością) i trzeba ją odseparować, bo gotowa łydkę obrobić. Lula ma od niedawna duży kojec z budą, ale trafia tam tylko w takich wyjątkowych sytuacjach.
Niestety, życiową misją naszego psa jest szczekanie na wszystko co się rusza i chociaż mieliśmy nadzieję, że z tego wyrośnie, dawno ją straciliśmy i już tylko bierzemy Lulę do domu na noc, żeby móc spać.
Ktoś kiedyś w komentarzu zapytał, czy zamierzam ją tresować. Nie mam takiej potrzeby, Lula reaguje na najpotrzebniejsze polecenia:
Spać - idzie na swoje posłanie.
Siusiu - wychodzi na podwórko.
Daj piłeczkę - przynosi swojego gumowego misia (kiedyś była to piłka) żeby aportować.
Stój, idź.
Poza tym jest posłuszna, trzyma się naszych nóg, aż do czasu gdy zwęszy zająca - moja koleżanka twierdzi, że Lula to półkrwi lisica. Taka, co lubi zabawę z wodą.
Potem, jak niektórzy z Was pamiętają, zdjęta litością zabrałam z podwórka niedobremu gospodarzowi Inkę. Bardzo długo w jej książeczce zdrowia brakowało zapisu "właściciel", nawet gdy już była wysterylizowana. Żadna z zaufanych osób, do których się zwróciłam, nie chciała jej przyjąć pod swój dach, zatem została z nami i okazała się tak kochanym i grzecznym stworzeniem, że nawet mąż przestał zgrzytać zębami...
W kwestii pilnowania domu mogę Ince zaufać - szczeka tylko wtedy, gdy wróg u bram. Poza tym jest cichą i wygodnicką księżniczką, która rano wciska mi się pod kołdrę, chociaż na chwilę. Nie życzy sobie towarzystwa innych zwierząt, ale Lulę, jako starszą w tym domu, musiała zaakceptować i posłusznie czeka w kolejce do miski, bo ze swojej nie chce jeść.
Ostatnio do naszej menażerii dołączyła mała biała kotka (tu już mąż mocno zgrzytał zębami), urodzona 7 czerwca. Białą kotkę zamówiłam dla mamy, ale przywiozłam do domu (180 km) trzy kociaki.
Przez ten czas, gdy u mnie mieszkały, ujęła mnie Kropka - biała lecz z plamą między uszami. Postanowiłam ją sobie zostawić, a że koleżanka wzięła pozostałe dwa maluchy, mojej mamie nie został żaden kot!
Kropka zachowała swoje imię, je i rozrabia za dwóch oraz rośnie jak na drożdżach. Od początku wiedziała, do czego służy kuweta. Gdy widzi mnie w kuchni, miauczy cicho i cienko, upominając się o coś lepszego niż sucha karma. Jeśli mam na sobie spodnie, wspina się niecierpliwie po jedzenie, nie czekając aż trafi ono do miski, ale nie drapie mnie po gołych nogach.
Wakacje to dla mnie czas przygarniania zwierząt i bardzo żałuję, że dla wielu innych ludzi jest wprost odwrotnie. Zwłaszcza suki i kotki nie mogą znaleźć domu, stąd wybieram właśnie "dziewczyny", póki stać mnie na ich sterylizację. Byłabym skłonna założyć dom tymczasowy dla niechcianych zwierząt, ale mąż nie miałby już czym gryźć...
Uwielbiam zwierzęta, nie miałaś problemu aby psiaki były razem z kotem u nas był trochę z tym problem, z racji tego, że nie były razem od małego. Obecnie są największymi kumplami.
OdpowiedzUsuńMoże Lula pamiętała, że wychowywała się kiedyś z kocią przyjaciółką, a Inka jest przyzwyczajona do kocura mojej mamy, którego często widuje i nawet się z nim bawi w ganianego.
UsuńZ kolei kociaki wychowały się z trzema sporymi psiskami, więc nie bały się moich suczek.
Jednak nie zostawiam psów samych z Kropką, na wszelki wypadek.
Mój dom powinien byc z kotem , dwoma kotami - białym i czarnym jak u Kusturicy
OdpowiedzUsuńBiały Kot , Czarny Kot
Nie jest , na emigracji trudno o opiekunów na czas wyjazdów , a hotele nie to ze drogie , to tez , ale dla kota to potworny stres .
Moze kiedyś .... Teraz czasem odwiedza nas koci sąsiad ;)
Przykro mi, bo sama jestem kociarą, ale dobrze, że myślisz o tym, co czułby Twój potencjalny zwierzak.
UsuńNajlepiej byłoby mieć znajomych, którzy lubią zwierzęta. Hotele to droga ostateczność, najgorsza z możliwych.
Na szczęście ja mieszkam obok mamy, a Inkę zawsze mogę wziąć ze sobą.
Mam podobnie jak Ania... Daleko od rodziny. Problem z opiekunem. Dotychczas Reksio wszędzie z nami jeżdził, a wystarczył raz, gdy mnie i Maćka nie było, a mąż miał wyjazd służbowy i juz był problem.
UsuńOddany tylko na dwa dni do sąsiadki - przeżył, to bardzo. W hotelu chyba by umarł z żalu... Ma już prawie 12 lat:)
A Twój zwierzyniec jest wspaniały:)))
Stary czy młody, pies czy kot - wszystkie źle znoszą rozłąki. Moje psy znają moją mamę doskonale, więc gdy się nimi opiekuje, nawet nie przestają jeść z tęsknoty. Poza tym, są stale na swoim podwórku.
UsuńNo cudny jest ten twój zwierzyniec! I mąz widze, nie tylko przestał zgrzytac zebami (po swoim wiem, że oni na pozór tacy groźni, ale mają wielkie serca) ale nawet karmi kocie z kubeczka :) jesteś kochana! I masz ogromne serducho!
OdpowiedzUsuńMąż lubi nasze zwierzaki, póki czegoś nie przeskrobią. Wtedy mamrocze cały dzień i psuje mi humor ;-)
UsuńCiesze się ze są tacy ludzie jak Wy którym nie jest obojętny los tych zwierząt :) Lula jest cudna :) tez przygarnelam Jackiego :) czarnego kundla :)
OdpowiedzUsuńWszystkie nasze "dziewczyny" są fajne, chociaż za urodę czasem jest chwalona Lula, a czasem Inka, zależy co kto lubi.
UsuńPamiętam, że masz psa!
Tylko wyjątkowi ludzie tak postępują:))))jesteś bardzo dobrym człowiekiem:)))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale na szczęście jestem człowiekiem, jakich wielu. Szkoda, że wciąż za mało...
UsuńPowiem podobnie jak Renia: dobrzy ludzie tak mają...
OdpowiedzUsuńZawsze miałam zwierzyniec, 2, 3 psy, kilka kotów... Niestety do czasu, teraz z różnych względów jest to niemożliwe...
Zdjęcia kociaków - boskie!
Musi Ci się tęsknić do futrzaków, skoro miałaś ich aż tyle. Ja mam nadzieję, że zawsze będę w na tyle dobrej sytuacji, żeby mieć zwierzęta.
UsuńKocham zwierzaki:)
OdpowiedzUsuńTo się da łatwo zauważyć :-)
UsuńU nas od 3 dni jest piesek - Czarek. Dzieci są nim zachwycone i nie tylko one. Wzięliśmy go z ogłoszenia.
OdpowiedzUsuńTo zdjęcia z 3 kotami - genialne.
Widziałam Czarka na fb. Moja Lula też z ogłoszenia na olx.
UsuńA koty same się tak ułożyły!
Piekne zwierzaki, a ty taka zwierzatkowa Mama o wielkim sercu:) Ja tez nie wyobrazam sobie domu bez zwierzaka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Anka
Pewnie, zwierzak w domu i od razu jest weselej!
UsuńŚliczne są te Wasze zwierzaki i dobrze, że Mąż przestał zgrzytać na nie zębami:) W moim domu rodzinnym zwierzyniec też od paru dni powiększony o małą, burą koteczkę, którą ktoś musiał podrzucić nam na podwórko. Póki co między starymi kotami a nią jest napięcie, ale z psami już się dogaduje;]
OdpowiedzUsuńTak, teraz jest wysyp małych, niechcianych kociaków :-(
UsuńWspaniały zwierzak :)
OdpowiedzUsuń