Myślałam, że moją jedyną słabością są słodycze, ale dziś dotarła do mnie bolesna prawda - jestem uzależniona od sukienek! Kiedyś śmigałam stale w spodniach, wystarczyły mi dwie pary na krzyż i byłam całkiem szczęśliwa, a na pewno nie tak narażona na pokusy. Dziś zdejmując z wieszaków ubrania do przymiarki, mówiłam do koleżanki z pracy: Sukienek mam już dość, biorę bluzki. Starałam się wybierać bluzki, naprawdę SIĘ STARAŁAM, co z tego kiedy wyszłam z dwiema sukienkami!
P.S. Dziurka, to trochę twoja wina, bo przekonałaś mnie, że powinnam pokazywać nogi.
Sukienki to nie takie złe uzależnienie :) są mega kobiece, więc warto mieć je w swojej szafie! Petitka wygląda bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
oj, no przymierz je i pokaz nam..nie moge sie juz doczekac..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O matko! Jesteś cudowna! Jak mi lżej na duszy, że ty TEŻ jesteś uzależniona od sukienek! po cichutku ci się przyznam, że dziś znów fajną sukienke ustrzeliłam w SH... zauważyłam, że we wszystkich sklepach kieruję się najpierw do wieszaków z sukienkami, choc próbuję sobie wmawiać - jak ty, że szukam czegoś innego ( bluzki, paska itp...) a jak widze ciekawa kieckę to zaczynają mi rece drżeć i dostaje wypieków :) kocham sukienki! co zreszta widac najczęściej na moim blogu. co do twego nurtującego cię pytania:
OdpowiedzUsuńZdradzam kaloszowy sekret. Kupiłam kaloszki w wersji zimowej tzn. sa do nich uszyte drugie "buty" do srodka ( coś jak bardzo grube,polarowe skarpety) - moja babcia powiedziałaby "onuce" :):) Bardzo praktyczna rzecz. Jesli nie ma 20 stopniowych mrozów, a tylko takie do 10 stopni, mozna śmialo w nich biegać. Tego dnia był śnieg, ale temperatura zerowa :)
Poza tym dziekuję ci za taki komentarz odnośnie mego domu, uff! nie spodziewałam się, milo mi się zrobiło, az nie wiem co powiedzieć. :)
No to jest nas dwie, uff! Ja te sukienki też z lumpka wyniosłam, rzecz jasna. Gdybym miała kupić taką ilość sukienek jaką posiadam (któregoś dnia je policzę) w sklepie z regularnymi cenami, już dawno jadłabym jedynie chleb z masłem!
UsuńTo zupełnie jak moja córka:)))ja bardziej lubię spódnice:)))Myślę że sukienki to całkiem miłe uzależnienie:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńA mnie spódnice denerwują tym, że okręcają się w talii! I trudno mi dobrać dopasowaną, bo mam zbyt dużą dysproporcję pomiędzy biodrami a pasem.
UsuńNormalnie ręce mi opadają, Grumpy na ten Twój nałóg sukienkowy!!
OdpowiedzUsuń;-)
Piękne kiecki!
:-)
UsuńNIc dziwnego, że nie mogłaś się oprzeć tym sukienkom, obie mnie zaciekawiły:).
OdpowiedzUsuńAle to ta w pepitkę już wzbudza moją zazdrość.
Jeśli tylko będzie w weekend wystarczająco światła, zrobię sobie w niej zdjęcia.
Usuńbo powinnaś pokazywać nogi! czekam na fotki w tych sukienkach...zapowiada się ciekawie:D
OdpowiedzUsuńA ja mam w taką czarno-białą pepitę, tylko z rękawem 3/4. Hm...jeszcze nie wiem, jaki mnie nałóg wiosną dopadnie. Na razie w dalszym ciągu nic mi się nie podoba dla mnie. Z gołą d... też się nie da paradować. Co za świat, co z dylematy :D
OdpowiedzUsuńJa też kocham sukienki, spódniczki nie bardzo, spodnie to głównie zimą. Ciesze się, że już nadchodzi ciepełko, będę mogła śmigać w moich kieckach, ta w pepitko musi być śliczna, czekam, aż pokażesz na sobie...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDołączam do klubu uzależnionych ;) Też mam sukienek dość sporo w szafie i ciągle mnie jakaś nowa kusi.. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a ja tam się wcale nie dziwię temu niewinnemu nałogowi, ba nawet popieram, bo sukienek nigdy za wiele ;) z niecierpliwością czekam na prezentację ich "na ludziu" :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie, tylko sukienki + dżinsy - to moja słabość, no może jeszcze ostatnio koszule;)
OdpowiedzUsuńCały czas powtarzam sobie: "kup w końcu jakiś t-shirt" i jest jak zawsze.
Przejrzałam poprzednie posty - super wygląda Wasz dom, a ta ściana z cegieł fiu, fiu i ty taka radosna pani domu:)
Cierpię na ten sam rodzaj uzaleznienia, niestety!.... Może założymy Koło Anonimowych Sukienkoholiczek :)
OdpowiedzUsuńno to ja jestem fanką spódnic. spódnice ole ole ole!
OdpowiedzUsuń;-)
bo nałóg torebkowy ostatnio udaje mi się utrzymać w ryzach. ;)