Koniec abstynencji
I z tej okazji od razu nabyłam nową sukienkę, jak zwykle babciowatą i niepozorną. Zbiegiem okoliczności wszystko mam na sobie zupełnie nowe, a naszyjnik jeszcze ciepły, bo chwycony w przelocie kilka godzin temu. W związku z tym podaję źródła pochodzenia mojego ubioru, bo w przeciwnym wypadku, gdy dana rzecz nie jest już dostępna na sklepowych półkach, albo nabyłam ją jako używaną, nie widzę sensu ujawniania nazw firm i sklepów.
|
sukienka- C&A |
|
naszyjnik - Rossmann |
|
|
kardigan - Tchibo |
|
Gdziekolwiek nie pójdę, Duśka i Lula plączą się pod nogami i nawet, gdy mi się wydaje, że jest inaczej, łapią się w kadr (patrz przedostatnie zdjęcie!)
bardzo fajny lekki zestawik, pięknie wyglądasz:)
OdpowiedzUsuńA do tej sukienki, jesienią bądź nawet zimą, fioletowe rajtuzki i jeszcze jeden ozdobnik z fioletowym elementem :D :D
OdpowiedzUsuńA wiesz, też o tym pomyślałam!
UsuńŚliczna sukienka:)))bardzo udany zakup na koniec abstynencji:))))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńsukienek nigdy za wiele!!!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba i jakoś nie dostrzegam w niej "baciowatości" no chyba że moje lata odcisnęły już piętno na postrzeganiu rzeczywistości ;)
w każdym razie ja jestem na TAK :)
hahaha widzę koci ogon!
OdpowiedzUsuńhm, no proszę, a mnie w sierpniu przybyła spódnica- ale prezent.
a zatem (chyba) się nie liczy.
i o dziwo nie szukam kolenej kiecki. ani nowej torebki.
chyba popadam w jakiś zgredowski marazm :D
Sukienka cacko, ładnie Ci w niej. Zwierzaczki są przeurocze. Tycjan - kot mojej córki - Vintage Cat, też obowiązkowo pozuje do zdjęć i jest bardzo fotogeniczny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo i super! U mnie też koniec abstynencji! :) są w końcu granice umartwiania :)
OdpowiedzUsuń