środa, 4 września 2013

Koniec abstynencji

I z tej okazji od razu nabyłam nową sukienkę, jak zwykle babciowatą i niepozorną. Zbiegiem okoliczności wszystko mam na sobie zupełnie nowe, a naszyjnik jeszcze ciepły, bo chwycony w przelocie kilka godzin temu. W związku z tym podaję źródła pochodzenia mojego ubioru, bo w przeciwnym wypadku, gdy dana rzecz nie jest już dostępna na sklepowych półkach, albo nabyłam ją jako używaną, nie widzę sensu ujawniania nazw firm i sklepów.

sukienka- C&A





naszyjnik - Rossmann



kardigan - Tchibo


Gdziekolwiek nie pójdę, Duśka i Lula plączą się pod nogami i nawet, gdy mi się wydaje, że jest inaczej, łapią się w kadr (patrz przedostatnie zdjęcie!)

8 komentarzy:

  1. bardzo fajny lekki zestawik, pięknie wyglądasz:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A do tej sukienki, jesienią bądź nawet zimą, fioletowe rajtuzki i jeszcze jeden ozdobnik z fioletowym elementem :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna sukienka:)))bardzo udany zakup na koniec abstynencji:))))Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. sukienek nigdy za wiele!!!
    bardzo mi się podoba i jakoś nie dostrzegam w niej "baciowatości" no chyba że moje lata odcisnęły już piętno na postrzeganiu rzeczywistości ;)
    w każdym razie ja jestem na TAK :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha widzę koci ogon!

    hm, no proszę, a mnie w sierpniu przybyła spódnica- ale prezent.
    a zatem (chyba) się nie liczy.
    i o dziwo nie szukam kolenej kiecki. ani nowej torebki.
    chyba popadam w jakiś zgredowski marazm :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Sukienka cacko, ładnie Ci w niej. Zwierzaczki są przeurocze. Tycjan - kot mojej córki - Vintage Cat, też obowiązkowo pozuje do zdjęć i jest bardzo fotogeniczny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i super! U mnie też koniec abstynencji! :) są w końcu granice umartwiania :)

    OdpowiedzUsuń