niedziela, 24 sierpnia 2014

Krótko i miło / Short and nice

Jest we mnie sporo emocji, ale postaram się napisać krótki post, jak zazwyczaj robię.
Właściwie tematem są moje włosy, ale okazuje się, że jak przez żołądek do serca, tak przez włosy do nowej znajomości.
Kilka dni temu pokombinowałam mocno aby dotrzeć do Magdy z bloga Miło. Zechciała mi poświęcić trochę swojego czasu, a wizyta w jej uroczym domostwie minęła tak szybko, że zdaje się snem.
Magda najpierw mnie obejrzała fachowym okiem, napoiła i nakarmiła (jak się okazało, ciasto upiekła specjalnie na mój przyjazd, no czyż to nie miło?), po czym zabrała na górę w celu nie tylko obcięcia, ale i umalowania, a efekt możecie ocenić poniżej na zdjęciach autorstwa Magdy, której karcące spojrzenie mówiące "Dziewczyno, ty się maluj!" czuję na sobie do dzisiaj.
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz spotkamy się i spędzimy ze sobą czas tak miło i owocnie! 


I'm still feeling quite excited as a few days ago I've met my first blogger who became my hairdresser.
I spent two wonderful hours with Magda from the blog Miło. She made me a tea, gave a huge piece of chocolate cheesecake and then cut my hair and put a make-up on my face. I usually wear only mascara and I could see that Magda is surprised why I don't help my face at least with some eye shadows.




Pierwszy raz odważyłam się na krótką fryzurę prawie dwa lata temu i myślę, że na mojej głowie już zawsze będzie krótko. Za moim przykładem poszła siostra i koleżanka z pracy, ale od razu zaczęły zapuszczać włosy na nowo, nie czując się komfortowo w takiej długości włosów.
A ja? Jak tylko Magda obcięła moje odrastające pióra, poczułam się bardziej sobą. 
Poniżej przedstawiam kilka moich krótkich fryzur i perypetie z fryzjerami, których już sporo sprawdziłam.


Two years ago I had short hairstyle for the first time and I think I won't let my hair grow because I feel great like this. Below I share some memories of my head changes:

 Z myślą o krótkiej fryzurze nosiłam się już wtedy od jakiegoś czasu, ale moja ówczesna stylistka uparcie twierdziła, że widzi mnie w długich i ... odmówiła mi obcięcia! Myślę, że po prostu bała się podjąć tego zadania.
Pierwsze cięcie wykonała młoda fryzjerka, do której potem wielokrotnie wracałam, ale nigdy nie byłam tak zadowolona, jak za pierwszym razem. Kiedy podczas fazy zapuszczania przerzedziła mi włosy degażówkami i uczyniła je smętnymi (nawet koleżanka to zauważyła), nasze drogi się rozeszły.
Myślę, że to cięcie jest podobne do fryzury zrobionej mi przez Magdę, (chociaż "diabeł tkwi w szczegółach"), nic więc dziwnego, że tak dobrze się teraz czuję.



Fryzura sama w sobie ładna, ale wizytę u stylisty rodzaju męskiego wspominam do dziś jako koszmar. Już w progu omiótł mnie wzgardliwym spojrzeniem, a w trakcie cięcia prawie się nie odzywał, jakby obrażony. Co z tego, że zapytał, czy prostuję włosy ( a nie robię tego), skoro obciął mnie tak, że musiałabym codziennie walczyć z prostownicą. Na moje obawy, czy włosy nie będę mi sterczeć tuż przy uchu, wziął maszynkę i mi je wygolił! Tłumaczę sobie, że koniecznie chciał mnie odstraszyć jako potencjalną stałą klientkę, co też mu się świetnie udało. A dwa tygodnie później już jechałam do innej fryzjerki.

Ta inna fryzjerka przyjmowała w mieście odległym o 70km, więc korzystałam z jej usług tylko jeśli wybieraliśmy się tam na zakupy. Miała dryg do krótkich fryzur i lubiła je wykonywać. Niestety, z czasem zajmowała się moją głową coraz szybciej i niedbale, nie wychodziłam już z jej salonu tak uśmiechnięta jak wcześniej. Moja opinię podzielały moje koleżanki - jej klientki od czasów niepamiętnych. Któregoś razu wybrałam się do niej ze znacznie zapuszczonymi piórami, zwłaszcza grzywką, pragnąc fryzury, którą podpatrzyłam na blogu Magdy. Pokazałam fryzjerce w internecie film z wymarzoną fryzurą, ale ona zerknęła na niego przelotnie i stwierdziła, że już wie co robić i za chwilę dokona tego, o czym marzyłam. Uważam, że zmarnowała miesiące mojego zapuszczania włosów, zmasakrowała mi grzywkę. Smutno mi trochę było, bo włosy rosną mi bardzo powoli, ale szybko przeszłam do porządku dziennego nad niepochlebnymi opiniami bliskich o mojej nowej głowie. Oczywiście kolejny fryzjer na liście skreślony. Jeszcze wielu ich "przerobiłam" bez większego zachwytu, przede wszystkim włosy po wizycie u nich nie chciały się nawet układać.
 A Magda, niestety, mieszka jeszcze dalej niż 70km, znacznie dalej...



12 komentarzy:

  1. I w tej fryzurze Ci najlepiej. Teraz nowa, blogowa koleżanka musi przyjechać do Ciebie z rewizytą, a Ty wtedy musisz zaprosić mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie to zaproszę, jeśli dasz się Magdzie obciąć!

      Usuń
  2. Bardzo twarzowa krotka fryzurka. No i Magda ma racje, Ty sie maluj! Wygladasz pieknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fryzurę masz teraz super! Sama dość długo nosiłam króciutkie włosy, ale już jakiś czas temu naszło mnie, by je znowu zapuścić i na razie jeszcze daję radę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapuszczanie włosów nie jest trudne, jeśli te włosy faktycznie ROSNĄ, a moje takie uparte i nie chcą.

      Usuń
  4. Też mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy:)
    Fajne te fryzury - najbardziej podoba mi się ta pierwsza, a najmniej "zaczarowany ołówek".

    I cóż, muszę popracować nad swoją mimiką, a zwłaszcza nad spojrzeniem;)
    Buziak:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mi właśnie potrzebny taki kopniak w postaci Twojego elektryzującego spojrzenia, żeby wreszcie poćwiczyć malowanie! :-*

      Usuń
  5. Fajnie . Bardzo ... Ale dla mnie najfajniwj ostatnie ... LubIe Cie. Odsłonietym czołem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale fajnie, że udało Wam się spotkać:) i fajną kobiecą fryzurę wyczarowała Ci Magda:) W makijażu jesteś odmieniona, moim zdaniem bez niego wyglądasz również dobrze, a z pomalowanym okiem po prostu inaczej, też fajnie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No swietni ewygladasz, fryzurka stala sie bardziej... hmmm.. nowoczesna? Idealnie dobrana, swietny sznyt! Takiej fryzjerce to i ja nawet bym sie oddala "pod nozyczki" (a zwykle nie daje sie nikomu) ;) No i powiem tylko "Ty sie maluj"!!!!!
    Pozdrawiam. Anka

    OdpowiedzUsuń
  8. dla dobrej fryzjerki można nawet poświęcić te 70+ kilometrów! efekt jest tego dowodem. Oj, tez mam różne doświadczenia z fryzjerami! chyba jeszcze na swego nie trafiłam. ubawiłam się czytając twoje fryzjerskie perypetie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No i opłaciła się podróż. Fryzurka świetna! Bardzo, ale to bardzo twarzowa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń