środa, 21 września 2011

Chestnuts and acorns


Tato wyjechał tym razem bardzo szybko, ale zdążył zrobić z synkiem kasztanowe zoo. Czyż mój mąż nie jest zdolny?
Before our daddy left, he managed to make a few animals for our son. Isn’t he a talented man?
 Ja natomiast też kupiłam sobie „orzeszka”, i chociaż zapragnęłam takiego jak u Agi, to mój zapał ostudziła cena. 40zł to przesada, dlatego w New Yorkerze nabyłam podobny za pół ceny, jedynie zmieniłam łańcuszek na grubszy, krótszy i kolorystycznie lepiej dopasowany do żołędzia.
I’ve also bought an acorn for myself!
blouse - vintage, pendant - New Yorker 

PS. Nie fotoszopuję zdjęć, uważam że świat jest wystarczająco piękny.

8 komentarzy:

  1. kasztanowe zoo jest fantastyczne, przyznam Ci się po cichutku, że tęsknię za robieniem kasztanowych ludków :)
    cudny wisior sobie sprawiłaś, jak tylko na niego spojrzałam przypomniała mi się "Epoka lodowcowa"

    OdpowiedzUsuń
  2. słoń i osiłek - the best.
    Twój orzeszek też good!

    OdpowiedzUsuń
  3. kasztanowe ZOO - bomba!!!masz zdolnego męża:D
    orzeszek śliczny...zabieram!

    OdpowiedzUsuń
  4. eh, aż się rozczuliłam na widok kasztanowych zwierzaków - ile juz lat minęło, odkąd sama takie robiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie no, to jest myśl!
    ja znowu chcę żołądkowy naszyjnik!
    a już myślałam, że mi przeszło.

    bo żołądkowe kolczyki mam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny naszyjnik i piękne zoo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. ja dwa razy dziennie mijam park gdzie rosną kasztanowce.
    i przynajmniej raz dziennie, jakiś upatrzony, śliczny kasztanik ląduje w mojej torebce ;-)

    jeszcze trochę, i przez same kaszatany torba mi będzie ważyć 5 kilo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny, cieszę się, że Wy również macie w sobie coś z dziecka i potraficie się radować nawet z banalnych kasztanów.

    OdpowiedzUsuń